czwartek, 20 listopada 2014

*






smutno mi bez zakochania. 
oczu, umysłu. zaczytania.
odkrywania.
wszystkiego po kolei. ciała.
z duszy - sobie się- zwierzania.
opowiadania.
śladów na śniegu. 

wyczekiwania.





niedziela, 16 listopada 2014

popioły II.

wielki świat sypie się popiołem na moje ramiona i czoło. całe policzki mam w sadzy, od tlącego się lekkim płomieniem wielkiego świata. wszystko pokryte jest pomarańczowym ogniem albo żarem, który bez sensu rani moje stopy. próbuje się poruszać po tych węglach. ale moja skóra, z każdym krokiem topi się. ponieważ nadal zrobiona jestem ze skruszonych kawalków zimnego lodu. modlę się, żeby nadchodząca zima, przygasiła wszystko co tak mocno płonie dookoła mnie, i w mojej duszy. mam w myśli jasne światełka choinkowego drzewka, które mają szansę ogrzać mnie, w mniej inwazyjny sposób niż otwarty ogień, jak otwarta rana. życie przestało mi wychodzić, proporcjonalnie do stabilizacji, którą przecież codziennie -coraz mocniej- osiągam.

18 przyszłego miesiąca, chciałabym zdobyć górę. dać się przytłoczyć jej wielkości, i osiągnąć dystans, który dzieli ją od ziemi. będę stała tak długo na samym szczycie, aż odważę się skoczyć.

poniedziałek, 22 września 2014

3kroki.

śnię o czymś z przeszłości. katolicki internat dla dziewczyn w którym mieszkałam w Tarnowie, dawni przyjaciele. a sen dzieje się i trwa trochę tak jakby nie chciał mnie wypuścić. zaczynam myśleć o powrocie do Krakowa, ale jestem tak zdenerwowana że nie dam rady sprawdzić jak wrócić. 
budzę się z praktycznie zesztywniałym ciałem. cała roztrzęsiona. jest duszno i gorąco, a świadomości najbardziej. 

ostatnia myśl jaką zazwyczaj kończę podobny sen, to myśl o tym, że nie mieszkam w Tarnowie, ani nie znam już tych ludzi o których śnię. 
mam cukrzycę. to jedyna myśl, która potrafi wyrwać mnie ze snu bez powodu w środku nocy. i mimo tego że we śnie uświadamiam sobie chorobę, po przebudzeniu nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. jest 5 nad ranem a ja jestem trzy kroki od śmierci. 

sobota, 20 września 2014

wrze(ś)nie.

zawsze wraca ten sam wrzesień. ciemniejsze niebo, chłód, zapach poruszającego się znów powietrza. zawsze wraca. 

a razem z wrześniem poczucie utracenia czegoś, przemijania czasu, ludzi, uczuć. nie umiem walczyć z wrześniem, podobnie jak oprzeć się wrażeniu jakie we mnie co roku wywiera. 
tęsknoty. 

a to uczucie tęsknoty tak jakby stało się bardziej wyraziste, od tego za czym -wydaje mi się- co roku tęsknię. straciłam myśl, zatarło się wrażenie tego za czym tęsknię. ciągle inne potrzeby, wymazały mi z głowy, to o czym zdawałam się kiedyś marzyć. przestałam marzyć. nie wiadomo kiedy stała się dorosłość. 
nie wiem jak wyrzucić z głowy -serca- tylko to uczucie, które co roku rujnuje mi -wydawać by się mogło- poukładane życie. 
rujnuje to zbyt duże słowo. to uczucie po prostu przychodzi, i przypomina mi, że wrzesień ciągle we mnie żyje, że nadal -mimo codzienności- mam w sobie marzenie, tęsknotę, życie. 

wrześniu, zawsze miałeś inny kolor i smak. zawsze byłeś kimś innym. zawsze byłeś innym miejscem. 

każdym którego kochałam, każdym które kochałam. co roku zakochana we wrześniu. budzę się ciągle w innej miłości. i ciągle nie widzę tej na którą co roku czekam. 

poniedziałek, 15 września 2014

giovanni.

zapomniałam, że 5 lat może minąć jak jeden dzień. cały ten czas widoczny jest w ludziach, tym o czym opowiadają, to jakie zdarzenia ich dotyczą, to jaki stan myśli i ducha mają w sobie. 
to cudowne spotkać te stany ducha, stany myśli - nowe- a jednak w jakiś sposób znane. w tych samych ludziach z którymi kiedyś łączyło nas tak dużo. 
i wbrew temu jak opowiadają, jakie zdarzenia ich dotyczą, ciągle spotykamy tych samych ludzi.

kilka refleksji, po zmęczonym tygodniu. kilka refleksji po weekendzie weselnym. 
nie rozmawiałyśmy od 5, albo 2 lat. ale ciągle mamy z sobą o czym rozmawiać, ciągle nas sobie za mało. przyjaciółka z liceum wychodziła za mąż. wszystko niesamowite. a najbardziej uśmiech, taniec, jakaś miłość którą mogłam w niej zobaczyć. oprócz cudownej sukni, pięknej oprawy całego wydarzenia. najcudniej było usiąść razem, i po prostu pogadać o tych kilku latach, o sobie i o tym co działo się w naszych głowach i uczuciach przez ten cały czas.
dobrze, spotkać się ciągle z ludźmi których kochamy, mimo, że wydaje się, że dzieli nas tyle czasu, opowieści, zdarzeń, stanów ducha.

ciągle mam w głowie to, że to co dzieli, to coś co niesamowicie może nas połączyć. 

środa, 27 sierpnia 2014

szafy III.

tak jakbym przestała czuć. boję się tego.

przemijania. tracenia. pożegnań. otwierania się. choroby. złych decyzji. zaniedbań. sumienia. porównywania. wyśmiewania. siebie. innych. opuszczania. opuszczenia. codzienności. szarości. skrajności. miłości. powodzenia. marzeń. strachu. wyobraźni. mężczyzn. śmierci. poczucia winy. samotności. niedokładności. brzucha. złego myślenia. ciebie. siebie. wzruszeń. małości. wielkości. wypierania. wybierania. czasu. wspomnień. doskonałości. obumierania. chudnięcia. głowy. ambicji. perfekcyjności. powielania.
boję się też, że herbata zawsze będzie smakować tak samo.