wtorek, 21 marca 2017

60G.


07-21. 03. 2017 | Kraków, Krowodrza.



zostawię swoje usta.
zamknę oczy. 
w samym środku wielkiej góry.
uśmiechnę się, najciszej na świecie.
stanę się niewidzialna. 


już nawet się nie okłamuję, że to minie. że to tylko chwila. że nauczę się rozmawiać. nie wiem czego życie chce mnie nauczyć. jeśli życie ma czegokolwiek nauczyć. nie wiem nawet czym ono dla mnie jest. serią zdarzeń, które miały zbyt duże znaczenie, ale okazało się, że są kompletnie bez znaczenia. 
kiedyś wydawało mi się, że posiadam wielką mądrość. wielką wrażliwość. możliwość. byłam wtedy słońcem.
przestałam. 
zawsze. zawsze kończę tak samo. każdy ból, - i jak się okazuje - każdą radość. głowa, głowa boli najbardziej. promieniuje od duszy. wszystkie lata ze mnie wychodzą. przesilenie życia. ada, córka danse macabre. zawsze. od zawsze. kurwa, i pewnie na zawsze.



niedziela, 5 marca 2017

ROSES.



świat kołysze się wzdłuż moich skroni.
na plecach wyrósł mi kwiatek.
ja jestem kolcem.
tysiącem kolców, i sztyletów.



poniedziałek, 2 stycznia 2017

here.

taka sobie jestem, ciągle. 
nowy rok, nowe wyzwania. bla bla bla. 
życie jakieś takie nudne. nie wiem co musiałoby się zadziać, chyba żebym miała znowu 19 lat. to takie umowne, stan umysłu. 19. otwartość i marzeniowość.

świąteczne dni udowodniły mi wspaniałość ludzi których mam obok siebie. przyjacielskie święta. spotkania po latach. inspiracje. rodzina, która w tym roku była obecna jakoś mniej. zajmuje mi tak wiele myśli, rodzina. nad życie, zawsze. to prawda, im się jest starszym zaczyna się szukać swojej rodziny, albo zaczyna ją budować. i wtedy okazuje się, że można mieć dwie rodziny, ludzi których się kocha za to, że są obok, i taką którą się kocha od zawsze. 
i tak jakieś smutki. 

nowy rok, to dla mnie zmiany. zaczynam bawić się dekoracją w zupełnie innym miejscu niż dotąd. dom zmieniłam. wszystkich, którzy inspirowali, popychali do przodu, byli najważniejszą częścią pracy. to był pierwszy dzień nowego roku. 

inny. nieznany. 2017.


niedziela, 18 grudnia 2016

27.



pierwszy raz, nie poszłam do Bunkra na urodzinową kawę. 
samotność nie jest najważniejsza. 
miłość ludzi jest najważniejsza. to jej życzę sobie na najbliższy rok. 

to niesamowite, z każdym rokiem coraz mniej marzeń koncentruje się na rzeczach materialnych. jak było się małym, marzyło się o nowej lalce, sukience, zegarku. dzisiaj marzę o dobrych i szalonych ludziach obok. tak samo szalonych jak ja. tak, żebyśmy mogli siedzieć i gadać całe noce. albo milczeć. i tego sobie życzę, cudownych i inspirujących ludzi obok, jakich mam dzisiaj. 



chciałabym być lepsza dla siebie, i umieć dawać się sobą cieszyć. 

________________________________________


tak, myślę, że mogłam się zakochać. tak bardzo o tym marzyłam, o tym jednym uczuciu, które obudzi mnie ze snu, tak jak on mógłby budzić. historie lubią wracać, a ja ciągle jestem mistrzynią miłości niemożliwych. życie nie jest filmem, ja nie jestem znaną artystką, miłość jest daleko, a ja ciągle sama, od 5, czy 6 lat. tylko ten śnieg taki sam ciągle.




*

środa, 30 listopada 2016

cold winter.




wszystko przypomina krainę z której pochodzę. i do której bardzo dziś chcę wrócić. byłabym na samym środku ogromnego pola. w przestrzeni, w której nie ma horyzontu. byłaby ciemna noc, widoczność wyznaczałyby białe ślady, które na śniegu roztacza wiatr. byłabym prawie naga. cały chłód odczuwałabym tak bardzo głęboko, że sięgałby prawie duszy. byłabym sama i wolna, bez matki i siostry. pochodząca z nikąd, szukałabym tego nieistniejącego miejsca. nie ograniczałaby mnie już nigdy insulina. zapomniałabym o istnieniu czegokolwiek. 




taki dzień jak dziś trafia się raz na długi czas. ostry i zimny wiatr porusza ciałem i umysłem. śnieg ucieka w popłochu przed siłą wiatru, wszystko idealnie współgra ze sobą, w tym dzikim tańcu. twarz wydaje się być poraniona tysiącem ostrzy, które jak sztylety wbijają się najmniejszym ukłuciem w centymetry ciała. jest tak biało i czysto, cała ciemność nocy rozświetla się milionem jasnych, mrugających płatków śniegu.


to uczucie nazywa się wolność.

poniedziałek, 28 listopada 2016

blue.




to tylko udawanie.
nie chcę zamykać oczu, bo boję się, że ucieknie mi choćby minuta życia. że nie zauważę padającego za oknem śniegu. a uwielbiam go nad życie. nawet jeśli tylko wiem, że gdzieś w oddali spada w kierunku ziemi. śnię, tak bardzo mocno śnię. budzę się w nocy, pełna obłędów istnienia. a ja przecież tylko żyję, tylko jestem sobą. udaję, że odchodzę. udaję, że mam martwe serce. że nie nic go nie potrafi dotknąć, tymczasem jest zupełnie inaczej. a we mnie dzieje się tysiąc wojen. i tysiąc miłości. 

pamiętaj, to tylko udawanie, to sposób. 


*****