tak długo marzyłam, o spotkaniu go. o chłopaku, który będzie mój, który będzie mną, który będzie ze mną. nie wiedziałam kim jest, ale doskonale go czułam. mimo, że go nie znałam, tęskniłam. był, chociaż jeszcze go nie było. marzyłam, o tym, żeby wreszcie poznać swojego przyjaciela. to niesamowite czekać tak długo, zastanawiając się na kogo się czeka. to niesamowite, poznać kogoś, u kogo zrozumiała jest każda rysa twarzy. każdy brak uśmiechu, i zamyślone spojrzenie. i spotkałam, człowieka w którym zakochana jestem w najdziwniejszy sposób na świecie. zakochana zrozumieniem kocham szczerością, akceptacją, ważnością.
_________________________________________________________________________
pewnego dnia, przeniosłam się w przestrzeni i czasie. nazwą tego stanu, była Praga. piękna, stara, ozdobiona, bliska, przepełniona, intensywna. kochana, miła, przyjacielska. niezrozumiała, przesycona, ociekająca. metafizyczna. oczekująca, myśląca, słuchająca, widząca. rozmawiająca.
pojechaliśmy, jakby spontanicznie. chociaż każdy krakowski dzień przybliżał do tego najbardziej praskiego magicznego.
było cudownie.
tak bardzo marzyłam o tym, żeby znów zacząć spacerować, nigdzie nie spieszyć się, a najbardziej do życia. i tak właśnie było. Praga to w mojej głowie, mistyczna wycieczka w głąb. taka wycieczka po której rzeczywistość nie umie być taka jak przed wyjazdem. 3 magiczne dni, jak 3 miesiące. pełnych intensywności odczuwania, święta zewnętrzności, głośno mówiącej do wewnętrzności. uspokoiłam umysł, wskoczyłam ze spokojem w światy innych ludzi.
3 dni święta bycia razem.
poznawania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz