całowałam go jak nie ja. mocno i pewnie. nie pytając o nic, nie czekając. żadnego gestu nie potrzebowałam. potwierdzania. prowadziłam go po świecie jego ciała. wiedziałam, że chcemy tego samego. tym razem, nie bałam się pokazać, że potrzebuję równie mocno.
centymetry skóry. w kierunku duszy. poznawane centymetrami skóry. i duszą.
wszystko czym był świat, było nim.
gdy ja stawałam się dla niego tylko niebem.
wiosna nadchodziła najdrobniejszym pocałunkiem.
jakaś cząstka zimy budzi mnie z każdego takiego snu.
przypominając mi, że od dawna nie widzę tego, o którym tak mocno czasem śnię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz