niedziela, 8 marca 2015

miło(ści).


całowałam go jak nie ja. mocno i pewnie. nie pytając o nic, nie czekając. żadnego gestu nie potrzebowałam. potwierdzania. prowadziłam go po świecie jego ciała. wiedziałam, że chcemy tego samego. tym razem, nie bałam się pokazać, że potrzebuję równie mocno. 
centymetry skóry. w kierunku duszy. poznawane centymetrami skóry. i duszą. 
wszystko czym był świat, było nim. 
 gdy ja stawałam się dla niego tylko niebem. 

 wiosna nadchodziła najdrobniejszym pocałunkiem. 





jakaś cząstka zimy budzi mnie z każdego takiego snu.
przypominając mi, że od dawna nie widzę tego, o którym tak mocno czasem śnię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz