dziś jest dzień w którym znów zatęskniłam za Tarnowem.
pustym pokojem, pustym światem, pustą ścianą.
czasem spędzonym w inkubatorze życia.
rozpoczynającą się przygodą życia, potocznie nazywaną "cukrzycą".
miałam w sobie wtedy tak wiele obaw. to dziwne, ale oczuwam tamten czas tylko poprzez poczucie nadchodzącej przygody.
i ani jednej łzy.
ani jednej łzy już nie czuję, choć dobrze pamiętam ich ilość.
cały Tarnów tworzył we mnie tak silne poczucie dziejącego się we mnie życia.
to jedno z najpiękniejszych uczuć świata, wiedzieć, że nie ma się już na nic wpływu, że życie znalazło własną drogę. znalazło dziś i właśnie we mnie.
spokój dotykający moje dłonie. pewność podejmowanych decyzji. samotynych wieczorów.
samotności, w formie najpiękniejszej i najbardziej twórczej.
to w gruncie rzeczy coś cudownego stać się dzieckiem, i znów odczuwać życie na bardzo głębokim poziomie. przyswajając każdym zmysłem, i na żadnym centymetrze ciała nie czuć poczucia winy.
_________
przede mną znów pożegnanie dotychczasowego życia. uzbrajam się w pewność siebie i życia.
pewność decyzji.
jedynym strachem we mnie jest przyzwyczajanie do nowej przestrzeni.
usłyszenie nowego miejsca. zaprzyjaźnienie z szelestami, stukaniem, ludźmi wydającymi dźwięki dookoła.
najważniejsze to nie bać się żadnego dźwięku. poczuć, że miejsce też żyje, a jego życie to coś co mi nie zagraża.
powracam do nowego, nieznanego domu.
spotkam znów zupelnie puste ściany.
a mam nad sobą najmocniejszą z sił. tą która wypływa ze mnie.
ahoj przygodo!
1 lipca piję kawę w nowym miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz