pływałam w wodzie. jakaś trochę w strachu. wydawał bardzo charakterystyczny dźwięk. żadne inne stworzenie nie mogło grzechotać tak jak ten wąż. znieruchomiałam, myśląc, że to najlepsze rozwiązanie. takie znałam z opowieści. kiedy pojawia się wąż -nieruchomiej. leżałam udając martwą w bezruchu, w zimnej mętnej wodzie. dopóki nie poczułam jak ciało tego nieludzkiego stworzenia zaczęło niebezpiecznie oplatać się wokół mojego. jak błyskawica przemknęła mi przez głowę myśl, o tym, że leżąc w zimnej jak lód wodzie, mogę być jedynym źródłem ciepła. w kilka sekund decyzja podjęła się jakby sama, o tym że odepchnę węża, narażając się na cios jego jadowitych kłów. ale udało się oswobodziłam się, i jak najszybciej umiałam -odpłynęłam.
czwartek, 5 maja 2016
środa, 27 kwietnia 2016
boring.
chodzę po chodnikach tego miasta, samymi znanymi trasami. nieobecnością próbuję wypełnić przestrzenie, które są kompletnie puste. zabrakło mi pomysłów na marzenia. codzienność pozamykanego świata stała się niszcząco męcząca.
zmęczenie i zdenerwowanie.
wizja zostawienia całego świata w oddalającym się widoku z okna w pociągu.
nie jest tak jak miało być. szumiące drzewa ucichły. brzydzę się swoim pesymizmem i depresyjnością. dlatego wolę nie odzywać się słowem.
ciągle jest mi za mało. ciąglę oczekuję za dużo. nie robię się zdrowa. choruję coraz bardziej na uczucia. rozpływam się, istniejąc coraz bardziej bez celu.
wstydzę się swojego pesymizmu, i depresyjności. szczególnie że nic z tego nie wynika.
widzę wokół tylko mury, które prowadzą mnie przez życie jakąś drogą, bez kształtu i koloru.
powtarzalność dobija najbardziej. zero tlenu. zero żywych dusz wokół. i -wśród rozwoju- zastój.
to smutne, spotykać fajnych ludzi, i być człowiekiem pełnym nudy.
środa, 16 marca 2016
ghosts.
wiesz, kiedy jest się dzieckiem, nie rozumiesz tego co budzi twój strach. nie umiesz tego strachu. nie umiesz go, uciekasz. zawsze uciekasz, w strachu i jakiejś trudnej do opisania nienawiści. boisz się tego wszystkiego co może przynieść życie. jedna sekunda wystarczy, żeby uciec. uciekasz, zanim zrozumiesz, że boisz się tego, że nie masz mocy wobec tego strachu.
wiesz, z życiem przychodzi pogodzenie. znasz strachy, spotykało się je wiele razy, na całej masie rozdroży, które pod nogi podkładało życie. wyskakiwały zza rogu, bez uprzedzenia. jednak mimo strachu, dało się je poobserwować. poznać kolor, kształt, i potwierdzić sobie w głowie.
"tak, to tego boję się najbardziej na świecie."
wiesz, znając kształt, kolor i smak, udawało się stawić im czoła. odeprzeć atak. pogodzić się z tymi -kiedyś pełnymi nienawiści- kształtami. przeprosić się za niemoc, i zaprosić się do gotowości trwania w mocy. uśpionej. nie takiej która czeka, ale takiej po którą sięga się w odpowiednim momencie bo odłożona jest na półce, której miejsce pamięta się od zawsze do zawsze.
wiesz, przychodzi taki moment, że walka zamienia się w prawdziwe pogodzenie, a dziecinne strachy zamieniają się w dorosłość. nie stajesz do walki, ale do wyborów, co jest ważniejsze, bardziej potrzebne, wybierasz kto jest dla ciebie tym dla którego się poświęcisz i zrobisz wszystko co jest niezbędne.
wiesz, nagle może okazać się, że zamiast uciekać od strachów, bierzesz je pod rękę, jak dobrego kumpla, znanego od lat. trzęsiesz się w niepewności, ale to ty prowadzisz go tym spacerem. jesteś gotowy, na to, żeby świadomie podjąć wybór, i dokonujesz go. zapraszasz strach, stanowczym "dzieńdobry." zapraszasz tego potwora, z dzieciństwa.
z kiedyś, dawno do tu, i teraz.
wiesz, otacza cię niepewność, dłonie trzęsą się jakby zrobione były z galaretki. najważniejsze, że jesteś, nawet mimo tego, że może wydawać się, że nie wiesz co robić.
że nie wiesz co robisz. mimo tego, że robisz wszystko. najlepiej jak potrafisz, najpilniej jak się tego w życiu przypadkiem nauczyło.
wiesz, zawsze wtedy trafiasz do odpowiedniego świata i miejsca, o odpowiednim czasie.
wtorek, 15 marca 2016
samesmutki.
chciałabym najbardziej na świecie wejść pod koc. smutki siedziałyby ze mną pod ciepłą warstwą wełny. może wyparowałyby, pierwszy i jedyny raz. mam tylko to jedno życzenie. chciałabym, żeby wszystko dookoła wyparowało razem ze łzami. tyle najsmutniejszych miejsc świata. tyle trudnych momentów.
jestem siłą. ale muszę pamiętać, że zawsze może być sto razy gorzej. że życie zawsze ma swój własny plan. godzę się, wszystko niechaj dzieje się jak chce. uwalniam energię w kierunku największej opieki jaką kiedykolwiek mogłam roztoczyć nad tym smutnym światem. w pogodzeniu zaczekam, aż zły czas minie. pierwszy raz nie chcę odchodzić, bo wiem że jestem tu potrzebna bardziej niż zwykle.
szkoda, że nie pamiętam snów. dwa ostatnie tygodnie to czas wielu wizji. chyba świat odwiedzał mnie w podświadomości, again.
czy jest jakiekolwiek rozwiązanie na życie? szukam odpowiedzi nieprzerwanie od 26 lat. mądrość życia, nigdy nie będzie życiem. a interakcja nie będzie tylko moja. zawsze to życie będzie po drugiej stronie, we mnie i w drugim człowieku. nie ma nudy. lecimy tutaj! zawsze razem, razem w walce, walka bez walki, bez walki totalny nokaut.
buzi w czółko.
czwartek, 11 lutego 2016
00
boję się, że miłość może być najtrudniejszym wyzwaniem życia.
dziewczyna północy, od zawsze bała się kochania.
łatwiej było siedzieć w układach, które się dobrze zna. nie ma zaskoczenia, bo łzy mają dobrze znany smak. te same obrazy mielą się wkoło pozatruwanych myśli.
najtrudniej spotkać kogoś, z kim opadnie dobrze znana kurtyna.
najpiękniej i najtrudniej.
na chwilę, mocnym przypływem wraca świadomość istnienia, żeby wyrwać wszystkie myśli. i samotność staje się największą siłą. dzięki niej, oni mają o czym rozmawiać. dwoje, nie więcej.
prawdą jest, że żeby coś mogło zacząć się rodzić, coś musi odejść. i samotność staje się największą siłą, dzięki niej oni mają o czym rozmawiać. odchodzenie, moment kiedy samotność ma najbardziej błyszczące oczy. skrzące się brakiem wiary w przyszłość. i świadomością samotnej drogi, która tylko czeka. moc to głęboki oddech, i decyzja.
o zmianie.
poszukiwania. otwieranie głowy. nowe. odkrywanie.
rozglądam się dookoła, i wiem, że czeka na mnie tysiąc dróg. i czuję, że mogłabym mówić, i tworzyć. że moje dłonie kochają wyciągać się w poszukiwaniu. a najbardziej na świecie czekają na odnalezienie.
MIDNIGHT GIRL. DZIEWCZYNA PÓŁNOCY | 60/80 | ACRYLIC ON CANVAS |
KRAKÓW |2016
wtorek, 2 lutego 2016
och, nicość.
jeden poemat, o byciu nicością świata.
jestem córką ziemi i wiatru. spoglądając na niebo marzę, żeby zabrał mnie wiatr. przemieniłabym się w końcu w siebie. nie znam swojego imienia, choć każda z liter byłaby pewnie bezsensem istnienia. zagłuszam tę melodię, zapadając w sen, w którym wytnę w ciele serca. zapamiętam, że kładę się w czerwone prześcieradła, przenikając przez materac. i plamą przesiąkając drewnianą podłogę. obudzę się powietrzem. niesionym przez przydrożne wiatry. zero serc.
cegły, którymi buduję swoje życie wydają się zbyt ciężkie dla wątłych pleców kwiatu. podtrzymując je, podłamuję liście i lichą gałązkę.
zero słów. nikogo tu nie ma.
Subskrybuj:
Posty (Atom)