czwartek, 24 grudnia 2015

26.



najbardziej dziękuje sobie za miłość, 
i najbardziej jej sobie życzę. 


nie tylko 18 grudnia, każdego kolejnego roku. 
ale codziennie, ponieważ każdy z nas ma urodziny codziennie. 

i codziennie jest święto świata.



1.
w tym roku, happy and merry.
pozamykane drzwi. i decyzje zupełnie inne niż do tej pory.
nadszedł moment, w którym wkurwiły mnie wszystkie złote kręgi, w których siedzę od zawsze. a brak podjętych decyzji i zadanych pytań odcina mnie skutecznie od mojej przyszłości. będę trudna, właśnie skończyłam 26.

2.
urodziny to dzień wspomnień, to dzień dla wszystkich ludzi, którzy ciągle mimochodem chcą powiedzieć cześć, i przypomnieć.
że istniały.



i istnieją.
a najbardziej przyjazne duszki siedzą na lampie- chmurce śniegowej. patrzą na mój pusty pokój, w którym spędzam swoje życie, i chyba puszczają do mnie oko.

3.
zapomniałam dodać, że od miesiąca dzieję się moja terapia wspierająca.
jest ciężko, ponieważ metoda którą wybrałam na tę której dam pomóc się wyleczyć, to z reguły trudne doświadczenie. wprowadzam ciało w stan rozchorowywania się i choroby, poprzez wyjątkowo indywidualnie dobrane leki.
moim lekiem jest thuja.
lekiem, i jednocześnie trucizną.
zdarzają się dni najtrudniejsze ze wszystkich, takich w których nawiedzający mnie ból, jest dużo silniejszy od tego który -jak mam wrażenie- doprowadził mnie do "cukrzycy". nieporównywalnie. boli, jakbym miała gwóźdź w głowie.
zero oczekiwań. tysiąc możliwości. świadomość, że wygrywam codziennie.

4.
jestem ada i płaczę z tęsknoty za śniegiem.

piątek, 4 grudnia 2015

thuja.



otchłanie i przestrzenie.
to nic nie znaczy, że mam na imię ada.
samotność jest zimą.

otchłań i przestrzeń.
poczucie jednej chwili zamkniętej nigdzie.
rozumienie jest jak opieranie się życiu.
bycie sobą ciągle nic nie znaczy.
samotność ratuje od zmroku.
trucizna życia.
czasem, wcale nie warto.



niekończąca się historia oleandra.

poniedziałek, 9 listopada 2015

three weeks.


I.
personality.

moje poczucie wartości szalało, skacząc z wyżyn na pełne rozpaczy dna. 
wpływ na to jak się widzę, ma poczucie czy świat mnie widzi. 
wszystko działo się na obszarze pracy, który niebezpiecznie połączył się ze światem osobistych miłości. i tak wylądowałam w pracy, z jedną z najważniejszych osób mojego świata i życia. trudnym było dla mnie poukładać sobie rozwój zawodowy, a właściwie pauzę, na korzyść tego bardzo ważnego człowieka. nic nie mówiło mi, że chodzi o to, żeby było po równo. mogło skończyć się zakańczaniem etapów życia, i wybieraniem najważniejszego priorytetu, którym zawsze była przyjaźń.


II
travel.

zrobiłam mądrą rzecz. przeczekałam ciężki czas. z namiętną osobowością, pełną przeżywania, ciągłych rozmyślań, zadawaniem sobie pytań, i odpowiadaniem na nie w przeciągu kilku sekund. 
odjechałam z krainy pełnej bóli i żali życia. ciągłego niedocenienia. uczucia braku słuchania. braku kochania. 
dałam porozmawiać ze sobą komuś kto wyjątkowo chciał mnie słuchać. słuchać żeby leczyć. nie wiedziałam czy chcę zostawiać weekend, i wyjechać w podróż na zachód. tak dobrze zrobiłam, że wyjechałam. fizyczna zmiana miejsca przeniosła umysł w nowy świat. nie tak codzienny, szary i zwykły. i przypomniała, że ciągle jestem. nie tylko piękna na zewnątrz, ale w całej duszy.
grunt to odsapnąć, wyjść ze swojego zakurzonego pokoju braku satysfakcji, i wejść w piękny świat kolorowych lampek, rozmów, sztuki. 


III 
healing x Balmain.

uzdrowienie nadeszło samo. pogodzenie życia z życiem. świata ze światem. odsapnięcie i nabranie rozpędu. 
najważniejsze wydarzenie na skalę kraju i świata. jeden dzień mody wyższej niż codzienna. i szereg rozwojowych zadań, o które starałam się przez ostatnie dwa lata życia. przygotowania, razem z człowiekiem, z początku opowieści. w dwójkę działaliśmy wspólnie, pracując na sukces wszystkiego i wszystkich, ale i swój własny.
sukces przyszedł.
 mój (nasz) wymiar został zauważony, a to najwspanialsze uczucie ostatnich dni, ale też całych dwóch lat. wystarczy spotkać na drodze kilka fajnych osób, które zrozumieją popieprzenie i strachy. i popchną w gorącą głęboką wodę. żeby udowodnić ci, że bardzo dobrze umiesz pływać.


sobota, 17 października 2015

another nest.



intensywne przeżywanie życia, to zawsze intensywny sen.

całe stopy obsiadły mi osy. krążyły agresywnie wydając z siebie buzującą złość. 
nie umiałam zareagować i ich odpędzić. stopy mieniły się jaskrawą żółto- czarną plamą. 
chciałam od nich uciec, bo obsiadały mnie jak lep. nie tylko w okolicy stóp. 
chciały całego ciała.  
próbowałam zamknąć przed nimi drzwi, ale cała framuga aż nimi ociekała.
okazało się, że w moim pokoju miałam wygryzioną dziurę w ścianie. a w ścianie całe gniazdo. zamówiłam profesjonalistę, który wciągał owady czymś na kształt odkurzacza. 
zalepiły rurę, wylewając się na zewnątrz. 



środa, 14 października 2015

a queen (warrior).



stoję pośrodku świata i jestem dwiema osobami naraz. 
rozpłynęłam się. 
dobrze, że łzy nie są koloru czerwonego. 
stałabym tymi obcymi stopami w tej czerwonej kałuży. 
chcę się oddalić od czerwonych myśli na kilometr. 
zamknęłam się w klatce, której pręty boleśnie mnie poraniły.
marzę, żeby ciało przestało istnieć. 
te same rany, level up.

czy da się wycofać, i wygrać?

nie mam wyjścia niż zostawić się na pastwę losu. 
 z odłamków posklejanych w grudy łez, znów stworzę swoją zbroję. 
największy i najsłabszy rycerz- dziewczyna całego świata.


królowa zawsze była wojownikiem.


poniedziałek, 12 października 2015

snowday.


mówią, że przyjdzie jutro i będzie obecny całym dniem. 
nie jestem gotowa, wiem o tym. 
nie miałam czasu pożegnać poprzedniego. 
a mój nastrój nie umie znaleźć miejsca w żadnej piosence. 


mimo, że czuję się rozbita, tym niespodziewanym spotkaniem, założę najpiękniejszą sukienkę.

ciesze się. 

wyczekując poranka. momentu kiedy powiemy sobie chłodne "dzieńdobry". 



całe życie czekam na śnieg. 



każdego roku największą na magię ma dla mnie nadchodzący pierwszy śnieg.
czekam białych obłoków, którymi dam otoczyć się jak kocem.

naprędce żegnam cudowne lato. 
pełne duszności, tysiąca słońc, każdej ciepłej rzeki.


moja dusza jest zimą.