dwa niesamowite dni. wieczorne drzewa na pomarańczowym niebie placu inwalidów. drobny siniak na twarzy, i dwa na udach niewiadomego pochodzenia. dwa dni pełne przyjaznych alkoholowości, przyjaźni.profanacja. było niesamowicie, znowu zachciało się oddychać, dlatego, że najbliżsi oddychają wciąż.
kiedyś nadejdzie starość, moja skóra będzie opowiadać historię mojego życia. mojego pseudoartystycznegokrakowskiegożycia. o ludziach którzy byli obok, o zmęczeniu pod powiekami, o ilości wypitego alkoholu i wypalonych papierosach. nie szukam szczęścia, tylko potwierdzenia tego, że jestem. oczy mnie pieką. wygląda na to, że dałam się uwieść, że dołączam do magicznej listy.
przynajmniej nie zdążył w kliszy zamknąć mojej duszy. ale mam cały koszyk przeżyć i przygód i tylko dlatego nie chce mi się płakać. wariuję. od niespokojnych jak wiatr myśli. od piosenek. chwil. wszystkiego co mnie otacza. drzew. zapachów i słów. od słów wariuję najbardziej.
zdjęcie Michał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz