piątek, 18 lutego 2011

daughter of sun



wszystko mam wrażenie, na mnie patrzy. pod baczną obserwacją otaczających jestem ścian.
to już dziś otwieram malutkie drzwi do mojego własnego małego świata.

dziś na czerwonych ścianach zawisną momenty mojej duszy.


przed wernisażem przedziwne miałam sny.
śniło mi się opętanie. stukająco-dudniącej siły słyszałam kroki. podchodziła coraz bliżej, w kłębek mimowolnie zwinęła mnie na łóżku. głębokie dudnienia przepłynęły mi przez uszy, stukot słyszałam jak z głębiny.




wszystko się uda tak jak to zaplanowałam. bo jestem szczęściarą, a ludzie obok są tak samo szczęśliwi jak ja.

w moim życiu jednak zdarzają się cuda. kiedy ada zaczyna wariować to znak, że nad czymś w swojej głowie pracuje. ostatnio wariowałam tak wyjątkowo często. ale jest spójność czuję ją. jak wypełnia moje kształty zewnętrzne i wewnętrzne. głowę mam wypełnioną jakąś magią.


wernisaż był wyjątkowy. to w tym dniu wszystkie moje siły i dobre duchy, sny i cienie, miały spotkać się, a swoje odbicia dostrzegać w obrazach zawieszonych na czerwonych ścianach, jak w lustrach. wyszło przepięknie, bo dużo bardziej niż mogłam to sobie wyobrazić. i dlatego, że tacy a nie inni ludzie chcieli być obok.
zastanawiam się tylko czy ja byłam.
chyba trochę tak. a wszystkie próby mojej ucieczki były duszone na etapie momentu nieobecnego spojrzenia.








autor wszystkich zdjęć:
Michał Lichtański
mesztre.blogspot.com





fascynacje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz