tak na prawdę chciałabym zacząć nareszcie pisać pracę licencjacką. rozproszenie wszechobecne. jest czas, jest i jakaś chęć. ale coś blokuje wewnętrznie.
jakieś małe wyciszenie.
coś co mówi mi usiądź i zaczekaj. powoli i świadomie rozwiń w sobie myśl o tym co chcesz powiedzieć tworząc tą pracę.
mam niesamowite wrażenie, że w momencie w którym puściłam Słowianki, puściłam coś co niszczyło moje marzenia. mój wewnętrzny świat. świat Słowianek chciał wywlec moją wrażliwość na scenę pławiąc się nią, i pod nią podpisując.
jestem dla siebie, i każda rzecz jaką robię, jest w pierwszej kolejności dla mnie.
żaden sztuczny uśmiech. prawdziwa ja, a nie ktoś kogo chce widzieć scena.
mam wrażenie, że warto zweryfikować mi w głowie co i jak z tym tańcem. czy czuję to nadal, i czy kiedykolwiek czułam.
chciałabym gdzieś wyjechać. bardzo brakuje mi tańca. czystego, takiego w którym wszystko jest magią. tak szalenie mi tego brakuje. bólu stóp, który przypomni mi dlaczego nadal chce mi się wstawać z łóżka.
piękne stroje. i muzyka.
z błogością w sercu i na ustach móc pofrunąć razem z muzyką i zginąć gdzieś w niej, zatracić się. i powstać na nowo. z jeszcze piękniejszym snem.
tony zapisanych pamiętników.
uczucie pewności kiedy wychodząc z domu, i idąc przez miasto, mam świadomość, że razem z sobą noszę swoją małą wrażliwość, która ozdabia szereg zapisanych w notatniku kartek.
kiedy go nie mam przy sobie długopisu i jakiegoś najmniejszego nawet notesu, zeszytu, pustej kartki. wiem, że moje uczucia mogą wylać się w każdej chwili. mam miliony przemyśleń. a rozwój wewnętrzny ilustrowany jest już od wielu lat. wtedy nieświadomie mam wrażenie, że to co zdarzy mi się odczuć w przelotnej chwili, tak łatwo mogę stracić. zatracając swoją perspektywę patrzenia, i zapisywania. dla siebie samej.
boję się tylko, że kiedyś zapisy moich wspomnień, zasypią mnie.
że fizycznego miejsca w przestrzeni po prostu nie będzie. wtedy będą musiały spłonąć.
zdarza mi się przepisywać tu moje uczucia i wrażenia z jakiejś wyjątkowej chwili, ozdabiając je wrażeniami z chwili bieżącej w jakiej wtedy jestem, tak trochę po wszystkim.
prawdą jest, że po tylu latach zabawy słowem, zastanowienia nad tym co chcę przekazać tak żebym sama mogła siebie zrozumieć, nauczyłam się kontrolować swoje słowa i cały przekaz. jakie są moje uczucia. nazwane i opisane. i jaka może czasem być ich przyczyna.
może mogłabym przemyśleć dawne swoje marzenia. to dlaczego je straciłam, i dlaczego mogłabym chcieć je ożywić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz