6 dni pozostało pod krakowskim niebem mi.
cały rok spakowałam w cztery pudełka. świat przestał na chwilę być mój. układam się na nowo, chociaż fal morza nigdy nie uda się poukładać.
z motyla przekształcam się w poczwarkę. osiadam na gałęzi, żeby złapać trochę spokojnego słońca. daję się poruszać wiatrowi. mimo, że to wcale nie wiatr, ale twój spokojny oddech.
zeschłą oddzieram skórę. leżę w wannie. kocham się z myślami, a paznokcie mam czerwone jak truskawki.
gęsta kukurydza. chłodna i wilgotna ziemia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz