tak naprawdę dzisiaj wcale nie jest nam dobrze Yannek, co?
sny śnią się płodzące nowe tajemnice. dzisiaj sekretem jest jeden strych na którym mogłoby zdarzyć się wszystko. na którym tajemnica mogłaby wyszeptać swoje zduszone imię, prosto do ucha. gdzie spocone ciało, owiane jest symbolami i gestami zaklętymi w przed latach.
śnimy w szale, a dźwięki które wydobywają się z naszych ust są bardziej szczere i niezwykłe niż kiedykolwiek. bo dobiegamy do granicy naszych światów, wskakujemy na chwilę w magię słów i dajemy się jej miotać. wymieniamy spojrzenia, w szklistych oczach, a szampan jest bardziej niż zwykle. jeszcze tyle przed nami nienazwanych rzeczy, i snów. słowa kołyszą naszymi bezwolnymi ciałami, zapadamy w przedziwny sen, gdzie myśli ulatniają się z nas jak zapachy. przedostają się przez nasze nosy, prosto do rozumu i serca. jeśli zakłują znaczy, że nadal umiemy w tym nieograniczonym tańcu, w którym już dawno poplątała się muzyka i kroki.
nietańczę, niemaluję, niepiszę, nieumiem, nieuczęsię.
nie chcę też nawet pomyśleć i poczuć.
i zdaje się, że na około biega tyle zdarzeń. których chyba tak naprawdę nie było. w nierzeczywistości pływam swojej głowy.
czasem żyjemy w niechcianych zakamarkach naszych dusz. cienie przemykają drocząc się z nami, w niezrozumieniu jakiegokolwiek sensu. przecież tak mało mam do powiedzenia. nie dla mnie biała sukienka z czerwoną plamą. zasypiam w białych roślinach, zieleń to przecież tylko kolor moich oczu. na wakacjach nie powiem ci dzieńdobry.
w przedpokoju na łóżku swoim śpię, w nietkniętej pościeli żywą dłonią. uśmiecham się do was, chociaż wcale mnie nie widać. puszczam oko, niewidzialnym drżeniem ciepłych powiek.
marszczę swoje sny. a słowa falują tak jak moja spódnica, co sięga kolan.
zdaje mi się, że coś wiem. ale to uczucie przemija szybko jak wiatr.
mam zielone oczy i sukienkę. czerwone karminowe usta, i paznokcie. czarnego mam we włosach kwiatka. na szyi mam rosę, w dłoni trzymam poranek.
podczas bosych stóp na kamieniu, dookoła tylko niebieska woda.
wodę stworzą myśli, a kamień zamieni się w słowo.
bo tak naprawdę lubimy się bardziej niż zwykle.
bo ja wcale nie mam na imię ada, a na twarzy nie mam żadnych ornamentów.
wszystko czego potrzebuję jest na wyciągnięcie ręki. dziać się może tylko to czego chcę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz