czwartek, 26 września 2019

away.



24/09/17 "unloved"

wydaje się, że pamiętam o co mi chodziło tamtego wieczora. minęły ze dwa lata odkąd przestałam pisać. w mojej rzeczywistości, minęło o wiele więcej. rezygnacja, nowe starty- wszystko ma być uwolnieniem. przekierowaniem życiowych sił na inne tory. w domyśle, lepsze. podobnie postanowiłam z pisaniem. podobnie potoczyło się z wieloma innymi rzeczami. 
marzeniami. 

depresyjność, to totalnie cała ja. uśmiecham się iskrami smutku.
z ramion próbuję strząsać go całe swoje życie. 
wychodzi totalnie bez skutku. 

mistrzyni mielenia podobnych uczuć, w koło, w prawo, w życiu. 


26/09/2018

wydaje się, że pamiętam jak czułam się tego dnia, poprzedniego roku.
byłam pełna wycieńczenia życiem. zmęczona zapchanym myślami krakowskim pokojem.

pełna żalów opuszczenia. pewnie nigdy o tym nikomu nie wspominałam jak trudno było mi żyć ze świadomością opuszczenia. trudniejszego bo najbliższej osoby. trudniejszego bo takiego, które sama wspierałam. z poziomu głowy, która najczęściej zagłusza serce. które najczęściej, rozsypuje się na kawałki i krzyczy, najmocniej na świecie.

pamiętam te uczucia. i pamiętam mój smutny świat. poczucie bezwartości istnienia. wkurwienie, tak permanentne i przewlekłe, że chce się rzygać, umysłem.

wtedy nadchodziły najtrudniejsze dni. postanowień, i dużych zmian. największych.


26/09/2019 "away"

reality.
siedzę w kopii krakowskiego pokoju. przewiozłam wszystkie najważniejsze artefakty życia. 

przedmioty, dzięki którym czuję się jak "ada". 

wszystko dobrze, przecież jestem "ada".

wcale, "ada" miała zostać gdzieś indziej.

budzę się w krakowskim pokoju, mimo, że kraków jest 600 km away.  
budzę się, będąc taką samą. od tylu lat taką samą. tak bardzo ze sobą niepogodzoną. rozwaloną, chyba jeszcze bardziej. jeszcze mniej stało się jasne, jeszcze mniej o sobie wiem, jeszcze dalej od siebie wylądowałam. 

to jest największy strach, to był mój największy strach 2018. 
wyjadę, postanowię coś, i wyląduje w bagnie swojej głowy.


radziłam sobie, od lutego. z mało satysfakcjonującą pracą, i z ludźmi którym byłam zbędna.
z wystawą, która nigdy miała nie istnieć. z odrzuconym portfolio. 
z nowym miastem, mieszkaniem.
z odległością.

myślałam, że przyszły najgorsze czasy.
bezsenność trwała, głowa bolała, serce było jakieś porozdzierane.

teraz zastanawiam się czy może przyjść coś gorszego, i znów tak bardzo się boję.

nie ruszam w koło, w prawo, w życiu. jestem w tym drobnym dziecięcym ciele. sytuacje powtarzają się, kraków zmienił nazwę na gdańsk. 

wszystko wraca, wszystko widzę wyraźnie w lustrach, które miały zostać 600 km za moimi plecami. 


to dobrze, konfrontacje są takie rozwijające! dopóki masz siłę, żeby brać w nich udział. 


___________________________________

pamiętam, że często wracałam do krainy kwiatów, w momentach w których odechciewało mi się żyć. do takiego stopnia, że wyobrażałam sobie brak istnienia. 

wszystko może być twórcze.