środa, 24 maja 2017

less.



może jutro będzie dzień pełen cudów?




poniedziałek, 1 maja 2017

crystals.


strachy błyszczą się w słońcu, jak kryształy. albo jak werniks, który pokrywa już większość moich obrazów. to wszystko nadchodzi. czuję się jak dziecko, tak bardzo ciągle czuję się jak dziecko. poplątanie z pomieszaniem życia, nie wiem czyjego. myślałam, że będzie inaczej. a obawiam się poranków, diagnoz, snów. tego, że mój pokój ciągle wygląda tak samo. codziennie w ten sam sposób wstaję. nie jestem już tak szczęśliwa jak kiedyś. chciałabym uciec z tego świata, z tego ciała, ze swojego łóżka. tam gdzie dorosłość była marzeniem, i nic nie mogło go zweryfikować, a na pewno nie uczucie, że się tak dużo rzeczy zawaliło. wydaje się, że wcale nie jest tak źle. dopóki nie przypomnę sobie, jak bardzo się boję swojego ciała. i swoich snów.

przeżywam w duszy coś bardzo dziwnego. śnię o ojcu, który katuje mojego brata. o śmierciach, i wypadających zębach. może to znów ciało daje mi znaki, które lekceważę pędem życia. wariuję od tych myśli. przestaje mi się chcieć żyć. słońce wcale nie jest takie piękne.

zapach werniksu, który kiedyś z dumą wdychałam w moich małych pokojach, w nadziei, że robię coś ważnego i pięknego, przestał na mnie działać. teraz chcę wszystko zagruntować, i wywietrzyć. często muszę zamknąć drzwi sztuki, i przejść kilka kilometrów w kierunku codzienności, która przestała mnie cieszyć. nawet bym coś zmieniła, ale nawet nie wiem co, i na co. chciałabym coś do odczuwania miłości. a nie poczucia winy, za to, że w ogóle istnieję. i złości, na siebie, za to, że dałam sobie żyć w tak gównianych emocjach.