środa, 25 stycznia 2012

bieg.


krakowskie życie nabiera pędu. już tak krótki dzieli mnie czas, od trochę bardziej mojego Krakowa. chociaż Kraków jest Krakowem od tygodnia. czekam na miejsce przy Karmelickiej. to tam przynajmniej tymczasowo będzie mój dom.

czwartek, 19 stycznia 2012

maliny.


kraków małymi krokami. powoli, w podróży daję się zauroczyć.
mimo, że czuję, że brakuje mi starego krakowa, takiego trochę sprzed lat.
chociaż minęło parę miesięcy.
zaledwie i aż.





międzyprzestrzeń.



spotkania po latach są bardzo niezwykłe. nawet jeśli wcale nie minęło tak wiele lat. mowa o Malinach, które w innych kolorach zaświtały znowu w głowie. nie wiem co się stało, że wydawało się, że z Malinem nie widziałam się latami. chociaż dobrze go znam ciągle. chociaż minęło parę miesięcy odkąd ostatni raz się widzieliśmy. witamy się jak starzy przyjaciele, a nawet dam się wziąć na ręce na powitanie!!
rozmowa o podróży. o tym, że bardzo warto.
myślę, że spotkaniem z Malinem pożegnałam stary kraków.

nareszcie. w momencie w którym znowu już prawie mam tu swoje miejsce, kiedy znowu świat nie daje mi zgniąć wśród zgiełku tego wielkiego miasta. kiedy znowu czuję że to dobry czas, dla mnie i dla krakowa. bo znowu razem z Krakowem jesteśmy więcej niż przyjaciółmi. a nasze spotkania już od dawna nie są tylko próbkami.

czwartek, 12 stycznia 2012

smell of the moon.




spirits are arround me. in the colours of a moon and in the colour of the sky. shining in me, brithter than ever. a connection. I wish to visit sensational and spiritual houses. being a one of those who know.

in the kind of being woman wolf, waking up when the sun comes down, when the sunset just began.



oho, new diary I made:









romeo is not here.

to jest chyba coś o czym naprawdę marzę.


łączy nas to samo niebo.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

ink.


piórko i tusz.
powojażach.






zawsze mam jakiś szkic zanim powstanie obraz. czasem obrazy do mnie mówią, nie pozwalają mi się dokończyć i wtedy następuje moment w którym spójność i harmonia docierają.



piórkiem i tuszem coś jakby szkic.



zimmer. akryl na płótnie, 54/73, 2011.

sobota, 7 stycznia 2012

atlantic city.

tak, kochanie wszystko kiedyś się kończy.
to fakt.
lecz może to co umarło, kiedyś jeszcze wróci.
popraw makijaż oraz włosy,
spotkajmy się wieczorem w Atlantic City.

B. Springsteen "Atlantic City"



wirującym magią statkiem weź mnie na wyprawę,
mam nagie zmysły, dłońmi nie czuję uścisków,
palce u stóp mam nieczułe na kroki.

podeszwami moich butów czekam na rozpoczęcie wędrówki,
jestem gotowa dotrzeć wszędzie, jestem gotowa zniknąć,
mój pochód wypełnię tańcem zaklinającym moją drogę,
obiecuję w niej się zatopić.

B. Dylan "Mr. Tambourine Man"



środa, 4 stycznia 2012

urania.

mogłam zamienić się w Marylin Monroe. najpierw z fotografem poczynić tak naprawdę pierwsze moje zdjęcia. pierwsze na których pokazałam więcej niż dotychczas, a później stracić wszystko, łącznie z życiem.
może i mam coś z Marylin, ale ciągle jestem tylko i trochę aż adą.




powróciłam z wyprawy. przywitało mnie miasto wielkich jezior, kruków, jemiół i złotego jabłka. zapoznałam się z Olsztynem i dałam mu się przeniknąć. wypełniało całą moją zewnętrzność. jechałam w nieznane i nareszcie dałam sobie poczuć, że robię wszystko tak jak czuję, a życie daje mi płynąć z sobą, sycąc mnie każdym swoim gestem.


czy można zrobić coś bardziej nierozważnego? jechać do kogoś, kogo właściwie w ogóle się nie zna? przejechać w nieznane całą Polskę? postawić wszystko na jedną kartę, zaryzykować wszystko?
tyle rzeczy mogło się okazać po przyjeździe do Olsztyna.

okazało się, wszystko o czym wiedziałam o czym czułam już od dłuższego czasu. nie mogło być inaczej, poddałam się magii i chwili.

to takie niezwykłe, że spotykamy takich a nie innych ludzi. że spotykamy kogoś kto pasuje do naszych potrzeb. kogoś kto zaspokajając swoje potrzeby, zaspokaja i nasze. i przy tym promienieje wewnętrznym uśmiechem, w czasie w którym dostrzegamy także swój uśmiech spoglądając w lustro.
intelektualnie odżyłam. to piękne, że stojąc po dwóch stronach barykady w kwestii leczenia, można poprowadzić wysoce stymulującą intelektualnie dyskusję. ja leczę się sama, a Dawid leczy ludzi. leczy operując ich serca.

jestem jedną z dziewczyn: GIRLS