środa, 30 listopada 2016

cold winter.




wszystko przypomina krainę z której pochodzę. i do której bardzo dziś chcę wrócić. byłabym na samym środku ogromnego pola. w przestrzeni, w której nie ma horyzontu. byłaby ciemna noc, widoczność wyznaczałyby białe ślady, które na śniegu roztacza wiatr. byłabym prawie naga. cały chłód odczuwałabym tak bardzo głęboko, że sięgałby prawie duszy. byłabym sama i wolna, bez matki i siostry. pochodząca z nikąd, szukałabym tego nieistniejącego miejsca. nie ograniczałaby mnie już nigdy insulina. zapomniałabym o istnieniu czegokolwiek. 




taki dzień jak dziś trafia się raz na długi czas. ostry i zimny wiatr porusza ciałem i umysłem. śnieg ucieka w popłochu przed siłą wiatru, wszystko idealnie współgra ze sobą, w tym dzikim tańcu. twarz wydaje się być poraniona tysiącem ostrzy, które jak sztylety wbijają się najmniejszym ukłuciem w centymetry ciała. jest tak biało i czysto, cała ciemność nocy rozświetla się milionem jasnych, mrugających płatków śniegu.


to uczucie nazywa się wolność.

poniedziałek, 28 listopada 2016

blue.




to tylko udawanie.
nie chcę zamykać oczu, bo boję się, że ucieknie mi choćby minuta życia. że nie zauważę padającego za oknem śniegu. a uwielbiam go nad życie. nawet jeśli tylko wiem, że gdzieś w oddali spada w kierunku ziemi. śnię, tak bardzo mocno śnię. budzę się w nocy, pełna obłędów istnienia. a ja przecież tylko żyję, tylko jestem sobą. udaję, że odchodzę. udaję, że mam martwe serce. że nie nic go nie potrafi dotknąć, tymczasem jest zupełnie inaczej. a we mnie dzieje się tysiąc wojen. i tysiąc miłości. 

pamiętaj, to tylko udawanie, to sposób. 


*****



sobota, 26 listopada 2016

war is serenity.


powinieneś się cieszyć, nawet jeśli nie znajduje się ten jeden, ciągle coś się dzieje. serce jest rozdarte. ale wiesz, że ciągle masz je w piersi. że to serce ma siłę na to, żeby szukać. uczucia rodzą się w Tobie same. bo serce nadal jest tam gdzie powinno być.
ciągle pobudza je coś pięknego, drugi człowiek. 
zmieniają się imiona i historie, nie ma pustki. 







__________________________________________

moje serce jest jakieś dziwnie martwe. obojętne. pojedyncze zrywy, dziejące się raz na pół roku, nawet jeśli się zdarzają, kończą się szybko i w taki sam sposób. 

a serce tak jakby już od jakiegoś czasu wcale nie biło. 
jest pełne chłodu i wojen. i przyzwyczaiło się tak bardzo, że to spokojny stan, w którym nawet łza nie budzi. 
ciało- chłodne, tak jak serce. 
królowe śniegu, rozumiem każdą z was.