czwartek, 29 listopada 2012

chmury na niebie znowu zaczynają wyglądać znajomo.

środa, 28 listopada 2012

piątek.




prawdziwa jesień.


piątkową nocą zbyt niski cukier obudził mnie roztrzęsioną.


a podobno emocjonalności podnoszą poziom cukru.

wtorek, 13 listopada 2012

moving in.






pen and ink, Tarnów, 2012.


zdecydowałam rozstać się ze sztuką.

a jednak nie jest to możliwe. wszystko czego dotykam przecież sztuką jest.

z nowości codzienności właśnie wprowadziłam się do Mościć w Tarnowie. mam plan dużo malować czytać. zrobić sobie pokój na Czerwonej, przyjemnym kątem na te dwa miesiące.
 i zadecydować o tym co dalej w życiu. coraz bardziej chcę wyjechać. i wiem już nawet gdzie. obyśmy się tylko tam przypadkiem spotkali.


poniedziałek, 12 listopada 2012

Iwo.


Ada Tomczyk dla Iwo Braun Handmade.














ubrania oraz stylizacja: Iwo Braun

zdjęcia: Michał Lichtański



z czasów kiedy jeszcze byłam modelką.

niedziela, 11 listopada 2012

wait.


wtedy:

waga: 43kg
wzrost: 164cm

biust: 83
talia: 73
biodra: 86


dziś:

waga: 58kg
wzrost: 165cm

biust: 89 
talia: 76 
biodra: 92

a postcard.







pocztówki ze szpitala. 

piórko i tusz, kredki ołówkowe.



  

środa, 7 listopada 2012

red dress.


*
nadejdzie czas, w którym zapomnę. 
podobnie jak po ostatnich krakowskich nocach, na kopernika, udało mi się przejść magiczną ścieżką na drugą stronę rzeki. nie potrafię przypomnieć sobie, jak czułam się, kiedy chorowałam. nie pamiętam uczuć ani siebie z tamtego czasu. 
**

musiałam być wtedy w rzece, która wirami targała mną jak tylko chciała. wiem kim byłam kiedy byłam chora. a jednak nie pamiętam ani grama uczucia. 
tak bardzo się cieszę, bo dziś, po 5 miesiącach czuję że stabilnie stoję. 
dwiema nogami, głową, jestem tutaj. wróciłam! 

jestem jak zwykle niedokładna. nawet zdrowia nie umiałam sobie porządnie zniszczyć, skoro już się za to zabrałam. 
jestem zupełnie (prawie) zdrowa.
szokujące, choroba mogła mnie wyniszczyć doszczętnie. kwasica ketonowa. aceton we krwi jako uboczny produkt rozkładnia tłuszczy z organizmu. węglowodany znaczy źródło energii do życia. insulina znaczy klucz otwierający drzwi organizmu na energię, płynącą z węglowodanów. pochodzenie nazwy choroby związane jest z językiem greckim i oznacza "płynący". węglowodany nie potrzebują insuliny tylko kiedy mają być przyswojone przez najważniejsze organy,czyli mózg, nerki, oczy.
i te narządy łykają się tej słodyczy, i łykają, bo tylko one mogą ją przyswoić. nie chcę myśleć jaki musiałam mieć podpuchnięty mózg, kiedy dziennie miałam we krwi ok 730 mg/dL stężenia cukru. 
kiedy normą jest 90.

dowiedziałam się, że wcale nie potrzebuję lekarza prowadzącego, że jestem niezwykle rozsądną osobą. że gdyby lekarze nie wiedzieli, że moja trzustka nie działa, nie umieliby powiedzieć co mi dolega. wyniki mam doskonałe. a badanie stężenia cukru w mojej krwi w okresie ostatniego pół roku wykazało 6,2% 
(ludzie ze sprawną trzustką 6-7%, ludzie z cukrzycą 8-11%). czy to znaczy, że jednak przyjaźnię się z chorobą? 
no cóż, najsmutniejsze jest to, że owszem, przyjaźnię się z chorobą. a jednak przyjaźń ta nie powoduje, że dokonuje się wyleczenie. 
zaleczenie. ale nie wyleczenie. 

*
zapomnę, o swoim dawnym życiu. o marzeniach.
o ludziach. o momentach spełnienia, fascynacji, odwagi.
dziś marzę o tym, żeby zapomnieć.
o dwóch latach, które były dla mnie podróżą przez świat metafor, obrazów, dźwięków, zapachów. myśli płynących jak listy w butelce. przesiąknięte zapachem nieprawdopodobnych historii.
szczerze mówiąc nie chce mi się być dłużej adą.
bo czuję się jak ktoś zupełnie inny. dużo bardziej dorosły, doroślejszy niż kiedykolwiek.
**