środa, 27 kwietnia 2016

boring.



chodzę po chodnikach tego miasta, samymi znanymi trasami. nieobecnością próbuję wypełnić przestrzenie, które są kompletnie puste. zabrakło mi pomysłów na marzenia. codzienność pozamykanego świata stała się niszcząco męcząca. 
zmęczenie i zdenerwowanie. 
wizja zostawienia całego świata w oddalającym się widoku z okna w pociągu.

nie jest tak jak miało być. szumiące drzewa ucichły. brzydzę się swoim pesymizmem i depresyjnością. dlatego wolę nie odzywać się słowem. 
ciągle jest mi za mało. ciąglę oczekuję za dużo. nie robię się zdrowa. choruję coraz bardziej na uczucia. rozpływam się, istniejąc coraz bardziej bez celu. 
wstydzę się swojego pesymizmu, i depresyjności. szczególnie że nic z tego nie wynika. 


widzę wokół tylko mury, które prowadzą mnie przez życie jakąś drogą, bez kształtu i koloru. 

powtarzalność dobija najbardziej. zero tlenu. zero żywych dusz wokół. i -wśród rozwoju- zastój. 

to smutne, spotykać fajnych ludzi, i być człowiekiem pełnym nudy.