czwartek, 31 stycznia 2013

more.

z Krakowa nawiozłam oprócz wielu inspiracji wiele małych, może jeszcze mniejszych, pięknych pasmanteryjnych skarbów. koralików, sznurków, wełnianych dredów, filcu, zapinek różnego rodzaju i wielkości, tasiemek, nici muliniastych, igieł do filcu.
nie ma dnia żeby nic nie działo się w mojej głowie. ani dłoniach.





prototyp kolczyków w technice sutaszu (soutage), o  dlugości 9 cm,
koraliki i sznurki sutaszowe. 
kolczyk jest moim projektem, i pierwszym wykonanym w tej technice.
samej techniki uczyłam się oglądając youtuba.

niedługo, będzie możliwość zakupienia ady całkiem sztuki cudów.

środa, 30 stycznia 2013

ostatnie czereśnie.

to zdecydowanie ostatnie zdjęcie zrobione przed szpitalem. zupełnie zapomniałam, że zostało kiedyś spontanicznie popełnione. wywołane po pół roku. po pół roku w czasie którego wszystko, wszystko się zmieniło. przybyło mnie 20 kilo, zewnętrznie i wewnętrznie.


to dziwne, na zdjęciu jestem tak chora i wychudzona. 
tak szczerze codziennością uśmiechnięta. taka szczęśliwa. 
wtedy czereśnie smakowały najcudowniej na świecie.





wtorek, 29 stycznia 2013

niedoodczuwanie.

czy to możliwe, że przeżywam wszystko z dwuletnim opóźnieniem? tak jakbym niedoodczuwała pewnych chwil, tak jakbym w pewien sposób chciała się sobie oszczędzić? oszczędzić sobie życiowych nieprzyjemności.
i wszystko co powinno zostać przeżyte odłożyłam na półkę później. i dziś, nie jest dziś, ponieważ dziś jest w gruncie rzeczy jakimś moim później. i wracają jak bumerang wspomnienia krakowskich chwil, kiedy wszystko było piękne bo zupełnie nowe, nieoczekiwane, spontaniczne, szczere i przyjacielskie.


tylko, że nikogo wokół nie ma. wszyscy gdzieś się rozeszli, albo rozjechali. 
a ja przeżywam sobie, powoluteńku, to co miałam przeżyć. i tak sobie myślę, że odczuwam na całkiem niebanalnym poziomie.

z ostatniego pobytu w Krakowie przywiozłam najbardziej niezwykły skarb. taki którego już dawno nie umiałam sobie wyobrazić,a co dopiero zrobić
spacer po mokrusieńkim Krakowie, bo zachciało mi się odwiedzić Tomka, nieobecnego na Grzegórzeckim już od dwóch lat. przemarznięte stopy. wracając wysiadłam w okolicy Małego Rynku. Ciało Umysł Duch, księgarnia ezoteryczna. pół godziny spacerowania wśród oprawionych mistyczności- niesamowitości.
no cóż, od dawno wiadomą dla mnie rzeczą było, jaka książka jest mi przeznaczona. 
39.90.

no to idziemy z Kenem i Treyą Wilberami na kawę do Bunkra Sztuki. popalić papierosów, i odczuć czym jest wolność, miłość, śmierć i życie. czym jest mistycyzm, i prawdziwe najczystsze szczęście.
najpiękniejsza historia jaką do tej pory miałam w dłoniach, książka która jako jedyna od naprawdę dłuugiego czasu doskonale zaspokaja moje potrzeby intelektualne. szczególnie, że nie biorą i nigdy nie brały mnie tkliwe historyjki, z chorobą w tle, miłością i duperelami w tym i podobnym stylu. spory krytykant ze mnie w takich kwestiach. 
tym razem jest zupełnie inaczej. tym razem obawiam się, że zbyt szybko przeczytam tą książkę. że równie szybko stracę całą tą cudowną historię w której tak głęboko jestem.  
i która, jak nigdy wcześniej tak bardzo mnie dotyczy.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

OK.

no to jak ktoś lubi czytać/ podglądać/ popijać ze mną codzienną kawkę, to podobno można głosować:
beznadziejnie bo smsowo ( treść smsa A00059, a numer 7122 ) a może jednak, zamiast kupować jakiś drażniący dzwonek, ktoś postanowi podziękować za serialowe opowieści mojego życia.
miłego!

niedziela, 27 stycznia 2013

odmarzanie.

w krakowie łączyło mnie 6 dni.
6 dni ostatnich powrotów, marzeniowości, chęci.
niespania tak długiego jak zwykle. 6 planów, 6 dni, 6 osób.
czas miły, bardzo śniegowy, lodowaty i bezproblemowy.

wycieczka odgrzewająca serce i ducha. przypadkowe spotkania w Bunkrze Sztuki. z sobą, książką, inspiracją wilberowską, i dawnymi przyjaźniami. z zaniepokojeniem o najbliższych i z najbliższymi.


wstęp.

ulica świętego Tomasza, Kraków.




rozwinięcie.

rondo Grzegórzeckie, ulica Hetmana Stanisława Żółkiewskiego 18,  Kraków.










zakończenie.

rondo Grzegórzeckie, ulica Hetmana Żółkiewskiego, Kraków.




ulica Reformacka, Kraków.



piątek, 18 stycznia 2013

florkova.

Monika mieszka prawie na szczycie góry, w starej bacówce, przerobionej na chałupkę. gdzieś w Łomnicy, a może to jeszcze Piwniczna? w pobliżu Monika ma dwóch sąsiadów. "pobliże" to odległość co najmniej 1 kilometra. kiedy jeszcze nie było śniegu, odwiedziliśmy Monikę na szczycie jej małej dużej, góry. w miejscu gdzie samotność, las i góry spotykają się na herbacie i przy cieple kominka.
a ich imię brzmi "szczęście":
















czwartek, 10 stycznia 2013

portfolio 2013.


bardzo serdecznie zapraszam do obejrzenia mojego nowego portfolio. 
zaktualizowanego, na nowej platformie, w nowej odsłonie.



enjoy.

piątek, 4 stycznia 2013

czwartek, 3 stycznia 2013

jutro.


wielkie myślenie pod otfinowskim niebem. kilka porządków codzienności. odkurzam pomysły poukładane na półkach jak książki. czekam aż nadejdziesz odwago, i pozwolę sobie tobą zrobić krok.

piszę list w którym jestem sobą z 2014 roku. data jest taka jak dziś. a ja jestem bardzo szczęśliwa.
mam wszystko czego potrzebuję, i wszystko co pozwala mi być sobą. dałam sobie prawo na podjęcie najlepszej dla mnie decyzji. jestem zdrowa. energetyczna, piękniejsza niż do tej pory. dorosła.
pojechałam w podróż mojego życia. taką o której marzyłam, a której nie obarczałam oczekiwaniami.
zamieszkałam w pięknym miejscu, zapominając o wszystkim czego do tej pory się nauczyłam. zapomniałam wreszcie skąd pochodzę, żeby zdrowym zmysłem i ciałem poczuć moje miejsce.
miejsce w którym nigdy bardziej jak teraz, nieważny był adres. tak ważne zawsze dla mnie było poczucie spełnienia. wreszcie, w tamtym -przyszłym- miejscu mam to poczucie. realizowania się, poznawania, bezpieczeństwa. ukojenia. podróży.

tymczasem, znowu jestem w domu.














co może być piękniejsze od świadomości spakowanego plecaka, na plecach. i przygody pojawiającej się razem z nadjeżdżającym pociągiem?