wtorek, 1 lutego 2022

 zbyt wielkie niewiem. nic, i o niczym. gubię się w swojej głowie bardzo. walę na oślep i robię uniki. dostaję w twarz.

tak, ciągle czuję się jak jakaś gwiazda. to okropne uczucie. mieć wobec siebie ogromne oczekiwania. praktycznie niespełnialne. popełnienie jakiegokolwiek błędu, łączy się z falą smutku, i godzeniem się z sobą. pozwalanie sobie na bycie nieideałem, poznawanie niedealności w sobie. zgoda na nieidealne życie. tak się czuję trochę ciągle, jakbym grała w swoim własnym filmie. zupełnie bez świadomości tego stanu w chwili realnej. widzę to, i czuję bardzo czasem. 

spoglądam na swoją zapłakaną twarz. płaczę właściwie codziennie. od ponad pół roku, słucham muzyki i płaczę. jestem straszliwie zła na życie. nie ma we mnie zgody na to, że nie mam kontroli nad nim, jakiejkolwiek. nad sobą, nad uczuciami, emocjami- także cudzymi. brak we mnie wiary w to, że wszystko będzie dobrze. że to wszystko dzieje się dla mojego rozwoju i dobra.

mam żal, ogromny żal. do życia, za to właśnie, że jestem sobą, za te jasne włosy, i dziecięcą twarz. za spanie do południa, za szorstkie krwawiące od mrozu dłonie, za nieogarnięcie. za nieczytanie. za swoje nieżycie, w tu i teraz. za tęsknotę za tym czego nie będę mieć... za tęsknotę mam największy żal. jestem o to bardzo zła. całe moje życie, jest poplątanym nieporozumieniem. decyzjami podejmowanymi na nie wiadomo jakiej podstawie. 

za to, że nie umiem stawiać granic. za to, że w relacjach jestem kisielem. rozlewam się po drugim człowieku niedowytrzymania. parzę, zakrywam, odbieram oddech. sama też się tak czuję, jakby smoła przykrywała każdy centymetr ciała. tak, że nie mogę się nawet ruszać. 

chce mi się spać. nie chce mi się tu być i żyć. nie ma dla mnie miejsca. jestem już dawno bardzej u góry, albo całkiem gdzieś indziej.