poniedziałek, 24 października 2011

3.

jesienną porą chciałabym się zakochać.

szalik, i śnieg na włosach i nosie.


prawdą jest tylko samotność. udowadniam sobie, że nie potrzebne są miłości.
pasje.

chciałabym zakończyć pewien etap mojego życia. wariuję, bo jakimś sposobem ugrzęzłam. nie mogę zrobić kroku. zamarłam, wewnętrznie skisłam jak nigdy dotąd.

trafiłam na nieodpowiedniego przewodnika w pisaniu pracy licencjackiej. we środę wyjaśni się, czy jest szansa dalej walczyć, z nadmiernymi oczekiwaniami pani promotor. czy zostaję po 3 latach studiów, bez dyplomu.

od dwóch dni jestem załamana jak nigdy dotąd. gorączka, oczy zapuchnięte do granic. przekleństwa i papierosy w kotłowni. samotność. i brak zrozumienia.
nadmiar pracy, z minimalną formą docenienia.
chyba nie chce mi się wierzyć w magię, bo gdyby ona istniała, byłabym kimś innym niż jestem dzisiaj. byłabym gdzieś indziej.
na pewno bym nie płakała, je przecież nigdy nie płaczę.
nigdy oprócz momentu, w którym zupełnie sobie nie radzę. to jest chyba ten moment. zawsze sobie radzę. zawsze zaciskam zęby. ale nie tym razem, nie mam siły na nic więcej.
pierwszy raz przyznaję się do tego, że niedomagam.

chciałabym wierzyć, że obchodzę ludzi trochę więcej.
bo co by było gdyby nagle okazało się, że mnie nie ma?

piątek, 21 października 2011

lit.

mogłoby mi być magiczniej niż dotąd, gdyby więcej ktoś zrozumiał.
przypominam się:

Blog roku 2011

środa, 19 października 2011

przenikanie.





magia jednego wieczora. przenikanie umysłów dwóch. czy to możliwe, żeby dwa strumienie świadomości i potrzeb, znajdowały się tak blisko, wyczuwały się, i reagowały? wyłączając to kim ja jestem, i kim jest ta druga osoba.
prawie tak blisko, że widzimy spoglądając jednymi oczami, że prawie słyszymy swoje myśli, uczucia i potrzeby.

przenikanie możliwe, zdecydowanie.

poniedziałek, 17 października 2011

popiół.

stopy mam w popiole. obudziłam się tak jakby ze snu. w którym płonę.
nigdy, jednak prawdziwie nie spłonęłam.

codziennie zanurzałam się w popiole. okrywałam się nim.
chronił mnie od chłodu. miałam go we włosach, na ramionach, okrywał moje stopy.

podniosłam się, i otrzepałam.wiatr rozproszył ostatnie drobinki z moich stóp. uzdrowił mnie żydciodajny jesienny wiatr.
ruchy powietrza.
szumiące zeschłe liście, wybudzone z przyduszonego letniego snu.

zbudziłam się i ja.
zaschnięty popiół nadal czuję pod stopami. żeby nie zapomnieć o popiołach w mojej duszy.





zupełnie spontanicznie, z czasem. dorosłam.






pomiędzy, słuchuję Pani Krall.

piątek, 7 października 2011

futurist.










drzewa.piórko i tusz.
trees. pen and ink. 2011.
tak na prawdę na tydzień rozstałam się z pracą licencjacką. i wtedy właśnie zamarzyłam o tym żeby znowu się zakochać. i oto, stało się. zakochałam się w sztuce, na nowo. przeżyłam romans z piórkiem i tuszem. pokusa tworzenia i wyrażania była zbyt intensywna i silna, by jej nie ulec. kocham człowieka który wymyślił to wszystko, całą ekspresje, tajemnicę, pędzle, kartony, tusze, kredki, piórka, farbki, kleje, i Sex w wielkim mieście, z którym spędzam noce całe.

wszystko dzieje się z piosenką. nowa Florence boska:


przypomniałam sobie artystę, którego pewnego razu zdarzyło mi się pokochać. Guillaume Apollinaire, a futurist. Ty tego panno nawet nie wiesz dziewięć jest bram u twego ciała.

poniedziałek, 3 października 2011

yanneklove.

Blog roku 2011

vote on my blog.

ada an artist.
ada pisze pisuje.

niedziela, 2 października 2011

between.



drzewo 1, piórko i tusz/ tree 1, pen and ink.
2011.


trochę jestem drzewem. piórko i tusz./ everyone is a kind of tree. pen and ink.
2011.



potrzeba zakorzenienia. piórko i tusz/ need for rooting. pen and ink.
2011.

pomiędzy malowaniem na płótnie, zdarza mi się przygodnie romansować z piórkiem i tuszem.