czwartek, 24 września 2015

historia śnienia.



miewam śnienia. znowu.



odkąd w czasie poprzedzającym diagnozę śniłam sny najstraszniejsze na świecie. o oczach wyrastających mi z biodra. opętaniach. kobietach o wężowych twarzach, złych mocach wokół mnie, o tym, że jestem niewidomą. 
przestałam śnić. 
bardzo silnie połączyłam te nocne wizje -wyjątkowo przerażające- z tym, że każda sfera mojego życia i przestrzeni w ciele i duszy krzyczała, że nie jest dobrze. 


sny kojarzą mi się z tym, że nie jest dobrze. 
(mimo, że wydaje się, że jest cudnie)


najbardziej się tego boję, że nie jest dobrze, i że ja nic nie widzę. żyję, z kompletnymi brakami przystosowania. i nadwrażliwością. i nie wiem jak bardzo wszystko dookoła robi mi krzywdę.


zanim zaczęło dziać się źle, byłam silnie związana ze swoją psyche. której z radością potrafiłam się przyglądać w obrazach sennych. tak wiele radości dawało mi zasypianie i zatapianie się w samodzielnie nieświadomie wymyślanych historiach.
później sny zaczęły siać tylko wątpliwości, zastanowienia. dużo strachu. uczuć których nigdy już nie chcę przeżywać. z pełną świadomością zamienię, świat marzeń na świat spokoju.

i tak powstała moja blokada. później zdarzały się sny, tylko w czasie w którym przyjmowałam leki homeopatyczne, które miały uspokoić mój stan po okresie powrotu do zdrowia i pogodzić mnie z  moimi snami. 
nie przestałam się bać. stan TU poprawił się, przeżyłam wszystko. ale nigdy nie wróciłam do siebie w czasie snu.



omijam się jak największe zło. w obawie, że to lustro znów mi powie, że nie mam co żyć, bo znów robię sobie źle.

tymczasem -ostatnio- znowu miałam sny. najlepiej pamiętam sen w którym pojawił się krokodyl. widziałam go jako małego, niewiele większego od mojego małego palca. był zieloniutki, i troszkę słodki. dopóki nie postanowiłam się zbliżyć. rzucił się na mój mały palec, cały się w nim zatapiając. gdy próbował połknąć cały mój malutki paluszek u dłoni, pogryzł mnie okrutnie. mój palec znajdował się chyba jednocześnie w jego przełyku i żołądku, rozciągając się po całej długości jego ciała. krokodyla udało się pozbyć dopiero po wyszarpaniu go. taki mały palec - pomyślałam- tak mały krokodyl, a tak okrutnie bolało.

to tylko kawałek tego co nawiedza mnie w snach. rozpierdalając każdą moją spójną cześć na milion kryształów. tak się dzieje, kiedy najlepszy przyjaciel- czas na regenerację, odpoczynek, czas dla siebie, zamieni się w głęboki ocean obaw.


śniłam też o Marku. najbliższym człowieku mojego świata. o haśle "golden circle", o tym, że szłam całe życie po to, żeby dojść do punktu w którym jestem teraz. że to jest mój "golden circle". 
jak powiedziały dziś internety to trzy hasła: 
WHAT, HOW, WHY.
nie znałam ich znaczenia nigdy wcześniej.

 ktoś miał mi opowiedzieć po co to wszystko. 
ale ktoś inny absolutnie nie chciał do tego dopuścić.
i zadzwonił budzik, 5:41.


na samym początku dobrze mówili, żeby nie jeść jabłka. skończy się błogostan nieświadomości, kurtyna opadnie, pokaże się wszystko, i tak wielkie nic. odnajdziesz tylko lustro, które pokaże, że nie ma nic poza tym co w lustrze. zawsze w swoim życiu, ciągle sobą, samemu. 
lepiej się pooszukiwać.





niedziela, 13 września 2015

unpublished.







 







           




























ada unpublished.

2011- 2013

Adam Orłamowski | Magda Pietruszka | Michał Lichtański | Joanna Sobesto | Rafał Karcz | Damian Łukasz | Roman Kownacki 

sobota, 12 września 2015

biglines.


to nic, że codziennie zastanawiasz się co założyć. to przecież tak nieważna rzecz w świecie twojej codzienności. przecież nie pracujesz w miejscu, w którym każdy widzi cię i w domysłach ocenia. 


domysły to najgorsza rzecz świata. 


najgorzej określić się, wybrać jeden kolor. najgorzej, kiedy ma się w sobie milion kolorów. i każdy dość mocno uświadomiony. najgorzej, kiedy dużo rzeczy jest mocno świadomych. nie ma dnia bez myślenia. a życie nie biegnie, a toczy się mozolnie, jak nadchodząca burza. 


 słychać każdy grzmot, i widać każdy błysk. 


najgorzej poradzić sobie z myślami o tym, że ludzie oceniają. najgorzej jeśli ten strach, to pierwszy czynnik decyzyjny. nieważne czy chodzi o krój zakładanych spodni, czy ich kolor. najgorzej zaczynać podejmowanie wyborów mając w głowie głośne słowa otoczenia. 


one istnieją -tylko- w tej małej mojej głowie. 


szukam recepty, żeby wyciszyć wszystkie głosy. najwięcej już zrobiłam, wzięłam swoją mądrość, pokochałam.


 tak czuję. 


przecież pozwala mi ona pływać w życiu, jak w dobrze znanej rzece. ze świadomością, że żadnej rzeki nigdy nikomu nie uda się poznać. 


i wiem, że to na tym polega sztuka pływania. 

_______________________________________________
myśli. myśli. myśli.


wyłączyć je.
 raz.