poniedziałek, 22 października 2012

a very lover.

dzieńdobry, czy mogłaby pani wypisać mi receptę na poukładanie sobie życia, na zmniejszenie ilości codziennego płaczu?

z poniedziałkowym zachodem słońca, odwiedzę jednego z moich kochanków. najwierniejszego. tego o najdłuższym, z adą, stażu. 
kiedyś byliśmy szczęśliwie zakochani. dziś umiemy spotkać się tylko na chwilę, oddając się sobie w całości. i rozstać, zniknąć. intensywnie żyjąc tylko bez siebie. czuję ogromną tęsknotę, którą ukoję najbliższym tygodniem. żałuję, że spędzimy z sobą tylko ten jeden tydzień. chociaż czuję jakbyśmy wracali do siebie, już na zawsze. to będzie jeden tydzień z mojego drogocennego życia, w którym będziemy razem i osobno. spotkamy się w nowym moim wymiarze. 

kiedyś potrafiłam tylko niszczyć się. niszczyć się Tobą. teraz przez tydzień będziesz mnie uzdrawiał.
Krakowie, tak bardzo tęsknię.

nie podejrzewałam, że wizja pobytu w szpitalu będzie wywoływała u mnie miłe uczucia. to jak fetysz. na myśl o pobieraniu krwi robię się dziwnie podniecona. będę miała tydzień dla siebie, ciebie, was. czekałam mocno na tą datę, w której słońce i księżyc odwiedzą mnie jak starzy przyjaciele. przestanę śnić o skorpionach w mojej głowie. a może nie obudzę się wcale. i tego równie mocno się boję. że wyjdę ze szpitala jako ktoś kogo zupełnie nie znam.
tydzień bardzo słodki tydzień. z badaniami. wykładami, szkoleniami. w jednym z najlepszych szpitali. a wydawałoby się, że jadę na Kremerowską, bo kolejny krakowski tydzień czeka żeby go przeżyć. a wydawałoby się, że mamy się spotkać, chociaż nie widziałam cię, już od miesięcy.


mam tylko jedno pytanie, kiedy wszystko przestanie być dla mnie jak sen? przecież nie pora umierać! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz