czwartek, 5 grudnia 2013

wietrzy.

dawno nie marzyłam o wolnym dniu. nastał dopiero dziś. męczący miesiąc, niedospane noce, przepełnione życiem dni. mimo tego wszystkiego i tak najpiękniejszy jest nadal wiszący w chmurach nad moją głową śnieg. miał padać już dziś. wyjątkowo -jak zwykle- czekam na niego nadzwyczaj mocno.

ułożyło się. uf. kamienie zrzucam z pleców. powoli, ale z dużym pędem rozkręciłam pracę, dyplom, życie. wszystko poszło zupełnie tak jak na to liczyłam, i tak jak tego chciałam. jestem naprawdę zadowolona. i zakochana w tym stanie w którym teraz znajduje się moja dusza. 

życie zaczęło płynąć, rzeka zmieniła bieg, a ja razem z nią. 

dyplom zaliczyłam na 4. moje oczekiwania były jak zwykle zbyt wysokie, a doza samokrytycyzmu z jaką podchodziłam do tego wyzwania, przerastała realne możliwości. mimo wszystko, wszystkie wydarzenia które działy się obok samego przedstawienia dyplomowego były cudowne. przekonałam się, że warto liczyć na innych ludzi. że jeśli są żywi, to poczują odpowiedni moment, żeby wejść ze mną na jakąś magiczną ścieżkę. niezależnie od tego w jak wielu rzeczach trzeba będzie pomóc, wesprzeć, czy skrytykować. tylko dzięki ludziom udało mi się zrobić wszystko, tak jak o tym marzyłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz