poniedziałek, 8 listopada 2010

od słów wariuję najbardziej.

dwa niesamowite dni. wieczorne drzewa na pomarańczowym niebie placu inwalidów. drobny siniak na twarzy, i dwa na udach niewiadomego pochodzenia. dwa dni pełne przyjaznych alkoholowości, przyjaźni.profanacja. było niesamowicie, znowu zachciało się oddychać, dlatego, że najbliżsi oddychają wciąż.


dziś natomiast mogłabym spłonąć. albo roztopić się i tak jak woda stać się zupełnie przezroczystą. czy ludzie zdają sobie sprawę jak ciężko jest być piękną? piękna się pragnie, porząda. ale z tej drugiej strony to przygniata i tak wewnętrznie gniecie. i uświadamiasz sobie, że często stanowi jedyną wartość. czy jest coś gorszego od bycia pięknym?
kiedyś nadejdzie starość, moja skóra będzie opowiadać historię mojego życia. mojego pseudoartystycznegokrakowskiegożycia. o ludziach którzy byli obok, o zmęczeniu pod powiekami, o ilości wypitego alkoholu i wypalonych papierosach. nie szukam szczęścia, tylko potwierdzenia tego, że jestem. oczy mnie pieką. wygląda na to, że dałam się uwieść, że dołączam do magicznej listy.
przynajmniej nie zdążył w kliszy zamknąć mojej duszy. ale mam cały koszyk przeżyć i przygód i tylko dlatego nie chce mi się płakać. wariuję. od niespokojnych jak wiatr myśli. od piosenek. chwil. wszystkiego co mnie otacza. drzew. zapachów i słów. od słów wariuję najbardziej.

wczoraj bardzo inspirujące spotkanie. tutaj mam na imię tajemnica:





zdjęcie Michał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz