poniedziałek, 5 września 2011

sądeckie ostrężyny.

stopy. posiniaczone, zdarte, naprężone. zapuchnięte. zaczerwienione.

wracam, nareszcie wracam do mojej miłości. zastukałam do drzwi za którymi folklor traktowany jest jak tajemnica.
ta tajemnica sama skrada się w moje dłonie. nie wiem czym ona jest, nie do końca znam jej kształt. nie wiem do czego służy.
ale czuję ją pod opuszkami palców. trochę jej dotykam, po trochu, ciągle mało. wiecznie mało, za mało. mam wrażenie, że opuszki moich palców, bezpośrednio łączą się z sercem. albo że kawałki serca, na każdym palcu mam.
tajemnica dotyka mojej duszy. zatapia się w sercu. a nogi bolą magią jak nigdy.

serce wypływa w moich ruchach. każdym jednym geście.

przedziwne to jest. lata pracuję na to, żeby tańczyć najlepiej jak potrafię. nieustanna walka z sobą, wewnętrznym lenistwem i niedbalstwem. wyrzeczenia, sala prób, często łzy, i zupełnie zapuchnięte zdarte stopy. wszystko po to żeby dojść do granicy. swoich możliwości. do jakiegoś ideału.
dowiedziałam się, że jestem bardzo blisko.

zawsze mogę przesunąć granice, znowu zacisnąć zęby i odrodzić się. tylko czy mam siłę, po raz kolejny umierać?








Zdjęcia PG,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz