sobota, 1 stycznia 2022

newworld.

 planowałam to, że napiszę serię postów. nie wiedziałam kiedy zacząć. ciągle tylko wisiało jakieś "kiedyś". dzisiaj zrozumiałam, że mogę zaczynać. 

jest 02/11/2020, poniedziałek. Węgrzyna 14/3. Gdańsk.


miałam przyjechać tu po szczęście, i tak się stało. dziś mogę mieć nadzieję, że tak to czuję. życzę sobie tego, stąd to wszystko. w Gdańsku miałam przeżyć dokładnie to wszystko, wiem o tym. są siłaczki tego świata, które czasem ten świat pokonuje. albo postanawiają się z nim jeszcze bardziej stopić. przejść gdzieś indziej. może dalej. tak wierzę.

chciałabym pływać we wszystkich wspaniałych piosenkach, których w tej chwili słucham. chciałabym żeby było głośno. i ciepło. pewnie wyobrażam sobie, że jest ze mną W. wtedy było mi najlepiej. i tak sobie myślę, już od dłuższego czasu, że mogę to wszystko zrobić. przeżyłam dokładnie to, na co czekałam całe swoje życie. 

Spotkanie przez duże "S'. pewnie nigdy nie umiałabym w to, tak żeby zostało na stałe, i pewnie z nikim, jeśli z W. się nie udało. nie jestem w stanie wyobrażać sobie przyszłości. przeszłam granicę swojego własnego upadku. straciłam po raz kolejny wszystko co miałam, i jeszcze więcej. 

historie się powtarzają, zmieniają twarze, ja ciągle jestem sama.

sama na końcu świata. i nawet tu nie wyszło. żadne z moich marzeń się nie spełniło, a jeśli spełniło to tylko na chwilę. dostałam lizaka, polizałam go, smakował jak niebo. kilka sekund, i znikał. za każdym razem. nie umiem bez tego, nie umiem. samotność nie daje mi lizaków. tylko łzy, słone i piekące. 


marzenia. oprócz tego jednego, które mam nadzieję zrealizowałam. wybrałam szczególny dzień. jak brama. tak chciałam, już od lat. marzenie o lizaku, przestało mi wystarczać. pragnienie wysuszyło moją  głodną duszę. i tak choruję. i tak umieram. 

pewnie jestem już bez pracy. zaraz nie będzie pieniędzy. co tam pieniądze. nie mam gdzie się realizować. praca wyciągnęła ze mnie już wszystko co mogła. psychicznie straciłam już godność. zero szarpania, i udowadniania, nikomu, tym bardziej sobie. 

czuję się tu dobrze, w tym ślicznym pustym mieszkaniu. w Gdańsku, w którym nie ma nikogo z bliskich, kto osądziłby moje decyzje, i próbowałby zagłuszyć moje wewnętrzne powinności, i "marzenie" o lizaku, który się nie skończy, tak jak kończę się w tej formie jaada, w tym wydaniu. szukam, i pewnie będę szukać, dobra i spokoju. ciepła. muzyki, malowania obrazów, bez patrzenia. 

ktoś na pewno ze mną będzie, i nie będę dłużej szła sama. po coś przyjechałam, może po to żeby odejść tak jak chcę, i tak jak wzywa mnie coś z głębi. czasem nie ma rozwiązań, a systemy się nie kończą. nie chcę widzieć już tych twarzy. nie chcę być jawić się jako jedna z nich. jeśli mają być ze mną/ po prostu mną, stańmy się wszyscy jednym, i spotkajmy się na końcu świata.


 w którym zawsze będzie ciepło. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz