środa, 16 listopada 2011

zimmer.

noc w noc Dylan. dzień w dzień Dylan.
słuchuję.


co noc od tygodnia mi się śni.
codziennie, o tym myślę.
czytuję.


w przedziwny sposób rozumiem tę wrażliwość. może jest tak, że faktycznie spotykamy się gdzieś wcześniej i zupełnie o tym nie pamiętając, rozumiemy się. już w innym miejscu, o innych twarzach, i osobowościach. ale to ciągle my. te same dusze, duszyczki. które mimo, że nie spotkały się nigdy wcześniej wiedzą o sobie więcej, niż ktokolwiek inny.
w moim przypadku jest parę takich wrażliwości, które od zawsze chciałam zrozumieć. ale wiedziałam, że muszę zaczekać. dziś najbardziej na świecie fascynuje mnie bob dylan.
chociaż beczy jak koza.
poza tym dziś jest już bardzo stary. ale ciągle ma w oczach coś, w czym - jestem pewna- bez wahania mogłabym się zakochać.




oprócz tego z życia mojej wsi, burzonko 150-letniego budynku.
baru POD DASZKIEM:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz