wtorek, 1 października 2013

sen o huśtawce.


dookoła chcą, żebym się huśtała.
huśtała, na bardzo wysokiej huśtawce.
boję się, tak dużej wysokości.
puchną mi usta. jadzą na nich strupy. 

wspinam się, zasiadam na huśtawce.
widzę wysokość. 
całe moje wnętrze panikuje.
zewnętrznie, próbuję. przecież wszyscy się huśtają.

podejmuję wyzwanie. kurczowo w dłoniach ściskam sznurki huśtawki. 
próbuję panować nad nią. bardzo delikatnie wprawiam ją w ruch.
nie widzę niczego poza wysokością.

huśtawka szwankuje. schodzę z niej, w ogromnym strachu.
jestem na wysokości. trzymam się ścian, w obawie, że zaraz spadnę.

podają mi sznurki innej huśtawki. chwytam sznurki. 
nie chcę się dłużej męczyć, nie chcę dłużej czuć przenikliwego strachu. 
skoczę.

"hej! wszystko dobrze!" słyszę zza pleców.
nie skaczę.
zdejmują mnie z huśtawki.
schodzę delikatnie po schodach z przerażającej wysokości.

pytają mnie z kim wewnętrznie współistnieję.
odpowiadam "5 osób".
"Sylvia Plath, Bob Dylan, Charles Bukowski, Ken Wilber".
___________________________________________

jak co dzień rano w obecnym Krakowie, budzi mnie rudy Miętus. | przed snem czytałam biograficzne notatki Sylvii Plath, jej wiersze. | "Szklany klosz" | Zapiski starego świntucha Bukowskiego. | sny przewracają mnie do góry nogami. |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz