czwartek, 8 września 2016

hours.



długie dni. długie godziny. 

niewiele snu. niewiele snów. 

słowa. 

rozpędzone życie, daje po głowie. 

zasłona w kwiaty, lampki wiszące u sufitu, pościele, kwiaty, i sztaluga. a wśród tego zapracowane wakacje. refleksje, marzenie odpoczynku, odchodzące w jasnej mgle dziejącego się życia. 


czerwiec, lipiec, sierpień, gdzie wy się podzialiście? 
utracone trzy miesiące. pogubione wśród wyjazdów (cudnie odwiedzających), przyjaciół obecnych (ciągle blisko), pracy (inspirującej), malarstwa (wiecznie niedokończonego).
to jedne z najbardziej intensywnych wakacji (i żyć). w braku odpoczynku, aktywnościach, odnajdywałam spokoje serca i duszy. 

czerwiec inspirował, dawał w siebie uwierzyć, poznać ludzi, którzy mimo bycia gdzieś w okolicy, wydawali się dalecy. to trudne czasem, wyskoczyć ze swojej głowy, pełnej myśli, które wbrew pozorom mogą stać się tak bardzo ograniczające. trudne lekcje ludzi, siebie. trudne przełamywanie poczucia opuszczenia, niebezpiecznego, bo najbardziej znanego i zaprzyjaźnionego. 
warto wyskakiwać, i dać sobie zrozumieć, że ludzie czują tak bardzo podobnie. 
warto czuć, żeby móc podzielić się uczuciem, żeby móc odnaleźć dusze, tak bardzo podobne.

lipiec napełnił mnie muzyką, i uniósł wysoko ponad chmury. dwa miejsca, dwie inspiracje. Ostrava- Kraków- Londyn. przyjaciele i bliscy. uczenie się -takjakby- na nowo pewnych relacji. inspirowanie sie tym co przynosi życie. 

Ostrava.
tęcze wylewają mi się z dłoni. pływamy w muzyce, uśmiechając się do siebie. miłość i muzyka.
oddalenie, powracanie, uświadamianie. 
ego zostaw moją duszyczkę w spokoju.
ciepło otaczające, mimo wewnętrznego chłodu, otaczającego tak dokładnie, jak koc. 

czasem tak straszliwie trudno jest mi powiedzieć o tym, że gasnę z braku miłości. nic nie może zastąpić rozmowy, okazywania zainteresowania. to takie proste. to takie proste. to takie proste. 

Londyn.
nie sądziłam, że poznam jeszcze tak niesamowite uczucie. pierwszy lot samolotem! chmury wyglądają przepięknie widziane od drugiej strony! oderwanie od ziemi, słońce blisko, niebo dookoła. czysta inspiracja. 
miłość, którą pojechałam zobaczyć była nieoczekiwanie piękna i szczera. w pięknym miejscu świata. miasto miastem. mieszkałam tych kilka wyjątkowych dni w jednym z najpiękniejszych domów jakie widziałam w życiu. dom profesora Uniwersytetu Cambridge, jego cudnej żony, syna, wspaniałego pianisty, i jego żony, niesamowicie utalentowanej plastycznie dziewczyny, pochodzenia polskiego, z domu Tomczyk. dawno nie wskoczyłam tak bardzo w czyjś świat, który kompletnie niezrozumiały wydał się szalenie jasny, i pełny.

sierpień był słońcem.
Kraków. przyjaciele, spacery, wakacje! 
odwiedziny, małe i duże. pierwsze i kolejne. poczucie sprawiania komuś radości, poświęconym czasem, pokazywaniem tego co możliwe, inspirowania. gadania po nocy, miasta, dopuszczania. zainteresowania, takiego którego się nie wymaga od kogoś, ale takiego które się komuś daje. uprawiania młodej ziemi, otulania jej zrozumieniem, brakiem wymagań, byciem.





 ________________________________________

malarstwo. wszędzie pośród tego malarstwo.

otwarte portale w głowie. 
portale życia.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz