choć wcale nie nadszedł maj, drzewa zakwitły. zupełnie na biało, na bladoniebieskim niebie. nie zauważyłam żadnego nawet kwiatu. chociaż wszystko kwitnie dookoła. kwiaty oglądam przez okno, a cienie motyli budzą mnie ze snu.
ani nie nadszedł maj, ani nic nie jest poukładane. chcę w swoim krakowskim pokoju mieć pełno kotar, kurtyn, obrazów, świec, piór, książek, pięknej energii, i odczucia, że mi dobrze. pomysłów i haczyka na ścianę. trochę aparatów, muzyki. farb, pudełeczek. i tamburyn.
chcę też mieć poczucie, że czuwasz nade mną, nawet kiedy nie ma Cię obok. i że nic co robię nie jest głupie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz