wtorek, 30 czerwca 2015

nowanoc.


boję się zasnąć. obudzę się w miejscu, którego zupełnie nie znam. otoczą mnie puste ściany, i dźwięki o których dotąd nie miałam pojęcia. wszystko wydaje się być łatwiejsze, kiedy planuje się to, z własnego, znanego świata. z łóźka ścielonego codziennie w taki sam sposób. 
spakowane walizki i pudła. pożegnanie ze znanym światem, i przebudzenie.

tylko dusza zdaje się być tą samą. 
kiedy wszystko dookoła tak inne.


woda pod prysznicem wydaje się być tak obca, że nie pomaga się umyć i oczyścić. 
najtrudniejszy czas, to czas przyzwyczajania. do pozostawienia za sobą czasu, uczuć, życia.

i zapamiętywanie, że herbata jest w górej szafce. 



gaszę światło i wiem, że jestem w najdziwniejszym miejscu świata.

środa, 17 czerwca 2015

egida.

dziś jest dzień w którym znów zatęskniłam za Tarnowem.

 pustym pokojem, pustym światem, pustą ścianą.


czasem spędzonym w inkubatorze życia. 
rozpoczynającą się przygodą życia, potocznie nazywaną "cukrzycą".
miałam w sobie wtedy tak wiele obaw. to dziwne, ale oczuwam tamten czas tylko poprzez poczucie nadchodzącej przygody.

i ani jednej łzy. 
ani jednej łzy już nie czuję, choć dobrze pamiętam ich ilość.


cały Tarnów tworzył we mnie tak silne poczucie dziejącego się we mnie życia. 
to jedno z najpiękniejszych uczuć świata, wiedzieć, że nie ma się już na nic wpływu, że życie znalazło własną drogę. znalazło dziś i właśnie we mnie.

spokój dotykający moje dłonie. pewność podejmowanych decyzji. samotynych wieczorów. 
samotności, w formie najpiękniejszej i najbardziej twórczej.
to w gruncie rzeczy coś cudownego stać się dzieckiem, i znów odczuwać życie na bardzo głębokim poziomie. przyswajając każdym zmysłem, i na żadnym centymetrze ciała nie czuć poczucia winy.


_________
przede mną znów pożegnanie dotychczasowego życia. uzbrajam się w pewność siebie i życia. 
pewność decyzji. 

jedynym strachem we mnie jest przyzwyczajanie do nowej przestrzeni.
usłyszenie nowego miejsca. zaprzyjaźnienie z szelestami, stukaniem, ludźmi wydającymi dźwięki dookoła. 
najważniejsze to nie bać się żadnego dźwięku. poczuć, że miejsce też żyje, a jego życie to coś co mi nie zagraża.
powracam do nowego, nieznanego domu.
spotkam znów zupelnie puste ściany.

a mam nad sobą najmocniejszą z sił. tą która wypływa ze mnie.



ahoj przygodo!

1 lipca piję kawę w nowym miejscu.


niedziela, 7 czerwca 2015

trust me.




milczenie i cisza to siły umiejące zabić każdą miłość.





zbyt wiele myśli osiada mi na skroniach, powieki zdają się być zbyt cieżkie od myśli. oczy odmawiają widzenia, spoglądanie zbyt trudne. otaczam sie mgłą, zakładam płaszcz utkany z braku zrozumienia. wcale przyswajanie. szum wiatru uspokaja złe sny. świat nie ma dla mnie ani jednego "kocham cię". leżę przesiąkajac przez lóżko. rozsypuje się ścianami. wypełniam się burzami. pada we mnie słony deszcz, raniąc mnie wewnętrznie. kleję się do mijającego czasu. magia dzieli sie przez dwa. a ja robie sobie bóle brzucha.

niedziela, 3 maja 2015

maje.

najgłupiej zapomnieć się wśród ludzi. zapomnieć o samotności. wspiąć się na szczyt, i spaść z niego, w otchłań, którą każdy sam sobie tworzy. 
ciałem, umysłem, byciem. 

przecież budzimy się w swoich ciałach i umysłach. we własnych życiach. nadchodzą wiosny i mijają maje. z ludźmi i bez nich. 
pamietać o samotności, wśród ludzi i bez nich. pamiętać o tym, że tak samo jak ja, wszyscy obok są w rzeczywistości sami. przewrotność losów: wszyscy zostaniemy kiedyś sami. a każdy z nas odwiedzi to samo miejsce.


każdy maj, każdy inny.
 setki spojrzeń, milion snów. jedno odbicie w lustrze. błądzę wzrokiem po szklistym niebie. nie ma mnie wśród drzew. ale one kwitną. szukają kogoś kto zabłądzi i obudzi się wśrodku kolorowego lasu. czekają wszystkich oprócz mnie. 
nie chcę nawet patrzeć. pamięć mnie zawodzi i wzrok. 
przestaję cokolwiek wiedzieć. 
jestem w lesie nieswojego życia. 


________________

spotkajmy się na środku świata.


sobota, 25 kwietnia 2015

man.

o tym myślę.

przecież tylko przekładam ubrania. składam w kostki, w rzędy. zawieszam na wieszaki i roznoszę na miejsca. odwracam z lewej strony na prawą. 
porządkuję je. 


ale nie interesują mnie damskie. oglądam - tak na prawdę- tylko męskie. 

wyobrażam sobie, kto je zakłada. jaki byłby człowiek wybierający akurat ten typ, kolor, rozmiar, fakturę. 

\marzę.


o mężczyźnie którego zapach pozostaje na kołnierzyku mierzonej koszuli.

piątek, 10 kwietnia 2015

lasy.



mam w sobie tysiąc przesileń. tysiąc wojen. tysiąc ogni w różnych kolorach. 
jestem poetką i szamanką. jedyne słowa jakie znam są w języku duszy. 

nie budzę się ze snów. popadam w ciągle nowe. 
siedzę pośrodku jeziora, ale nie dostrzegam nic oprócz wody, która mnie otacza. 

tak jak tysiąc przesileń. i tysiąc wojen. 


zatraciłam w sobie wszystkie drogi. 
dookoła tysiąc oczu.
oczu, które zdają się być lustrami.


wołam się ze skraju lasu, nie umiejąc się dosłyszeć.