środa, 10 sierpnia 2011

nebula.

chciałabym mieć świadomość tego, że w moim małym wewnętrznym świecie może zdarzyć się wszystko. bo pełna jestem cudów.

film o pięknej śmierci. śmierci świecącej jak mgławica. o źródle życia, które nigdy nie umiera. podróżuje w czasie, rodząc się na nowo.
zastanawiałam się nad tym skąd może pochodzić moje wewnętrzne źródło. czy to nie jest tak, że pewne osoby rozpoznajemy na swojej drodze. może rozpoznajemy ich wewnętrzne źródło.
myślałam nad tym dlaczego pewne osoby rozpoznaję, gdzieś jakby spod skóry, z wnętrza i dna oceanu. przez delikatną mgłę.
czasem rozpoznaję ludzi poprzez ich wrażliwość. nie wiedząc kim są. coś jednak ciągnie. i kiedy najbardziej chce to powstrzymać, najgłębiej odczuwam potrzebę poznania. ludzie z przeszłości, muzycy, malarze, poeci.
kiedyś w taki sposób zrozumiałam Sylvię Plath.

daję sobie prawo do pochmurnych dni. do grubych swetrów, szalików, i ciepłej z miodem herbaty. jestem człowiekiem jesieni i zim. postacią ukrytą w szumiących liściach drzewa, w mroku zimowej nocy. w pierwszym jesiennym deszczu, pierwszym śniegu, w najzieleńszej wiosennej trawie, i parzącym słońcu lata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz